Od pewnego czasu w Internecie są publikowane poufne dokumenty pochodzące z Domu Generalnego Bractwa św. Piusa X. Watykan ma swoją aferę przeciekową zwaną „Vatileaks”, a Menzingen ma swoją „Tradileaks”.
W jaki sposób działa ten nieznany sprawca z zacięciem do hydrauliki? Przychodzi w ciemnościach, skrywając twarz pod maską i dbając o to, żeby na miejscu zbrodni zatrzeć wszelkie ślady swej bytności. Nosi rękawiczki, by nie pozostawiać odcisków palców, i jednym pociągnięciem klucza francuskiego (przez Francuzów zwanego „kluczem angielskim”) luzuje uszczelki, a informacje rozpryskują się na wszystkie strony. Zbrodnia doskonała.
Zainteresowani nieco się wahają, czy wykorzystać te wiadomości, skoro nie pochodzą ze zbyt czystego źródła. Ale nie trwa to długo. Pokonując skrupuły, kierują strumień informacji na swoje strony internetowe. Za pomocą jednego kliknięcia myszki bez skrupułów odkładają na bok dziennikarską etykę zawodową.
Ale tajne operacje są ryzykowne. Podobnie jak człowiek podlewający swój trawnik może zmoczyć się wodą, tak anonimowy informator może stać się ofiarą własnych postępków: hydraulik może utopić się w ściekach. Nieuchronna sprawiedliwość wykorzystuje bowiem również prawa hydrauliki i w miejscu, z którego dotąd ciekły informacje, pęka rura i z siłą gejzeru wyrzuca swą zawartość wprost w twarz człowieka, który myślał, że jest już pusta.
ks. Alan Lorans
(źródło: dici.org, 10 sierpnia 2012)