7 listopada 2013 r. na Filipiny uderzył tajfun Haiyan (tam zwany Yolanda – przyp. red.), pochłaniając tysiące ofiar, a kolejne setki tysięcy ludzi pozbawiając dachu nad głową (był to najsilniejszy cyklon, jaki kiedykolwiek uderzył na ląd – przyp. red.). Najbardziej dotknięta kataklizmem została wyspa Leyte i jej stolica – 250-tysięczne miasto Tacloban. Również Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X nie zostało oszczędzone; żywioł zniszczył kaplicę w Tacloban i samochód należący do misji FSSPX. Wielu wiernych zostało poszkodowanych; niektórzy utracili krewnych, a większość także dobra materialne – przede wszystkim domy.
Od 20 do 25 stycznia w zdewastowanym mieście stacjonowała Misja Medyczna Rosa Mystica. Lekarze i pielęgniarki, którzy pracują jako wolontariusze, zostali tam zaproszeni przez Katolickie Stowarzyszenie Lekarzy, Pielęgniarek i Pracowników Służby Zdrowia (l’Association Catholique des Infirmières et Médecins, ACIM) oraz azjatycki dystrykt Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X.
Grupa francuskich ochotników 18 stycznia przybyła na lotnisko w Tacloban i wsiadła do [zniszczonej przez tajfun] furgonetki, z wnętrzem odartym z tapicerki, deską rozdzielczą posklejaną taśmą i oknami, których nie dało się otworzyć. Podeszło do nich dziecko, prosząc o jedzenie słowem „Hungry!” (ang. głodny); przybysze dali mu prowiant pozostały z podróży. Pierwszym widokiem, jaki zobaczyli w mieście, była niesamowita dżungla namiotów, plandek i dachów z blachy falistej oraz wznoszących się wzdłuż drogi hałd śmieci. Mieszkający tam ludzie brodzili w błocie. Widok zburzonych domów, stosów blachy, zniszczonych lub pozbawionych dachu sklepów, domów, z których pozostały zaledwie niektóre ściany, był przerażający, wręcz koszmarny. Olbrzymie drzewa leżały powalone, a ich korzenie żałośnie wznosiły się ku niebu; słupy telefoniczne również leżały na ziemi. Samochód przemierzał długie kilometry wśród takiej okolicy. W furgonetce panowała cisza, pasażerowie – jak później powiedzieli – nie mogli wydobyć z siebie słowa obserwując teren zatopiony w martwej ciszy; było to coś, czego sobie nawet nie wyobrażali, coś gorszego niż mogli zobaczyć w relacjach telewizyjnych. Ale tutaj na miejscu wielu filipińskich dziennikarzy nie obawiało się podkreślać, że żywioł oszczędził wiele figur przedstawiających Pana Jezusa, Matkę Bożą i świętych.
Po przybyciu na miejsce Francuzi, gdzie tylko mogli, założyli kwatery – niektóre pozbawione wody, prądu, nawet łóżek. Powoli zjawiały się kolejne grupy wolontariuszy; niektórzy nie zdołali dotrzeć z powodu fatalnej pogody – silnych wiatrów i opadów, przez które odwołano wiele rejsów samolotów i statków. Podróż braci FSSPX z Iloilo trwała cztery dni, podczas gdy zwykle wymagała spędzenia zaledwie 2,5 godziny w samolocie.
W niedzielę 19 stycznia na odprawie byli obecni wolontariusze z czterech krańców świata (w kolejności od największej do najmniejszej grupy): z Filipin, Francji, Australii, Stanów Zjednoczonych, Szwajcarii, Irlandii, Wietnamu, Belgii, Nowej Zelandii, Singapuru, Korei Południowej, RPA, Malezji i Kanady; była też jedna młoda kobieta pochodząca z Turcji i mówiąca w języku aramejskim. [Początkowo] misja liczyła ok. 60 wolontariuszy, a kolejnych 20 miało jeszcze dołączyć ze stolicy Filipin i ze Stanów Zjednoczonych.
Yolly Helenie (Eileen) Gamutan, sekretarz azjatyckiej sekcji ACIM, po miesiącu negocjacji z władzami miasta, z pomocą Opatrzności i swego czarującego uśmiechu udało się uzyskać pozwolenie na działalność w oazie względnego spokoju, jaką jest stadion – olbrzymi amfiteatr z boiskiem do koszykówki, która na Filipinach cieszy się wielką popularnością. Dach, częściowo oderwany, zapewniał schronienie przed ulewnym deszczem, ale i tak niebawem w samym środku obszaru interwencji medycznej powstała wielka kałuża. Jak na ironię, w miejscu bez bieżącej wody, bez toalet i bez energii elektrycznej zespół wolontariuszy każdego dnia musiał zadbać o ponad 500 pacjentów.
W suchej części stadionu zostały rozmieszczone stanowiska 14 lekarzy. Pierwszego dnia nie dotarło jeszcze 16 ochotników, którzy mieli zająć się tłumaczeniem i rejestracją pacjentów – początkowo stanowiło to dużą przeszkodę w sprawnej obsłudze potrzebujących. Każdy lekarz został wyposażony w mniej lub bardziej stabilny stolik i tłumacza znającego języki angielski i tagalski, ale wielu pacjentów mówiło nie w tagalog, ale w językach bisajskich. Zostało wyznaczonych kilka stref: jedna dla siedmiu lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, jedna dla trzech pediatrów, kolejne dla dwóch okulistów, dla dermatologa i dla stomatologa – jak dotąd była to rekordowa liczba lekarzy pracujących w misji Rosa Mystica. Jeden narożnik boiska został zarezerwowany dla stanowiska opatrunkowego, dla badań wykonywanych nie na widoku publicznym, zabiegów chirurgicznych oraz EKG, natomiast apteka została podzielona na trzy sekcje (dentystyczną, dla pacjentów dorosłych i dzieci) i zajęła całą długość boiska koszykarskiego.
Wizytę pacjenci rozpoczynali od rejestracji, następnie przechodzili podstawowe badanie kliniczne, podczas którego można było zdiagnozować wcześniej nierozpoznaną cukrzycę czy nadciśnienie tętnicze. Następnie każdy pacjent był kierowany do odpowiedniej strefy. Po badaniu lekarskim pacjenci przechodzili do strefy aptecznej. Dzięki swoim dobroczyńcom misja Rosa Mystica mogła pokryć wszystkie koszty działalności medycznej związane z badaniami mikrobiologicznymi, radiologicznymi i hospitalizacją.
W trudnej sytuacji, w jakiej się znaleźli, wielu pacjentów żarliwie się modliło. Wolontariusze mówili: „Nie zauważyliśmy żadnych oznak buntu. Jakaż piękna lekcja nadziei!”.
W tym roku, dzięki wielkiej hojności darczyńców, udało się wysłać na Filipiny zespół budowlany liczący pięciu Australijczyków, dwóch Amerykanów, Irlandczyka, czterech Francuzów (wśród nich jednego z Nowej Kaledonii) i 20 Filipińczyków. Tych 32 wolontariuszy – stolarzy, elektryków, dekarzy, hydraulików i glazurników – podjęło wyzwanie odbudowania w ciągu 10 dni czterech domów i kaplicy. Kilka osób znajdujących się w szczególnej potrzebie (ale także ze względu na brak czasu, by można było im pomóc) otrzymało pomoc finansową. Dzięki łasce Bożej i zapałowi każdego z wolontariuszy udało się sprostać wyzwaniu!
Jednak działalność misji nie ograniczała się tylko do wspomnianych działań. Cały czas do dyspozycji było czterech kapłanów, którzy szafowali sakramenty i udzielali sakramentaliów (np. szkaplerzy). Każdego dnia o świcie ks. Konrad Daniels FSSPX z RPA odprawiał pierwszą Mszę św. Dlaczego o tak wczesnej porze? Ponieważ o godz. 17.30 bardzo szybko zapadał zmierzch. Ekipa budowlana bardzo wcześnie rozpoczynała pracę, jeszcze przed zespołem medycznym, który zaczynał dyżur po drugiej Mszy św. odprawianej o godz. 7.00.
Podczas niedzielnego kazania ks. Daniel Couture, przełożony azjatyckiego dystryktu FSSPX, wyjaśniając, na czym polega miłosierdzie, posłużył się anegdotą: indyjski poganin dogorywający na chodniku zostaje zabrany i otoczony opieką przez katolicką, świętą zakonnicę; kiedy umierający pyta ją, czy Jezus jest tak dobry jak ona, siostra odpowiada z uśmiechem: „Nie, to ja próbuję być tak dobra, jak On jest”.
Nawet jeśli pomoc świadczona przez misję stanowiła jedynie kroplę w morzu potrzeb, to miała realny wpływ na Filipińczyków, którzy dzięki niej poczuli wolę stawiania czoła przeciwnościom. Hasła na transparentach (rozwieszonych wokół stadionu – przyp. red.) brzmiały: „Przeciwności dodają nam odwagi”, „Wasza hojność pomogła nam stanąć z powrotem na nogi”, „Dziękujemy Wam wszystkim”. Rosa Mystica działa od ośmiu lat, ale „nigdy nie otrzymaliśmy tak wielu tak poruszających podziękowań, jak ostatnio” – powiedział dr Jan Piotr Dickès (przewodniczący ACIM – przyp. red.).
Filipińczycy z ich życzliwością, uśmiechem i radością życia wciąż, mimo cierpień, potrafią cieszyć się małymi rzeczami, niewielkimi gestami sympatii i dobrym słowem. Ludzie ci zachowują w sobie poczucie chrześcijańskiego obowiązku pomocy bliźniemu, co jest godne podziwu, biorąc pod uwagę dramatyczne okoliczności, w których przyszło im żyć.
„Kiedy przechodziliśmy procedurę celną w Iloilo – mówił dr Dickès – pięćdziesięciokilkuletnia funkcjonariuszka straży granicznej pytała nas o powód, dla którego przyjechaliśmy na Filipiny. Wyjaśniłem, że prowadzimy regularną misję medyczną – co roku udajemy się do innego kraju, a tym razem, ze względu na okoliczności, jedziemy do Tacloban, miasta, które najbardziej ucierpiało od tajfunu Haiyan. Kobieta natychmiast, z wielkim uśmiechem i bez dalszych pytań, pozwoliła przejść naszej grupie. Podziękowałem jej, a ona powiedziała: «Niech was Bóg błogosławi! Będę się za was modlić»”.
Na stronie internetowej ACIM można zobaczyć zdjęcia ukazujące pracę w misji Rosa Mystica.
Aktualizacja 20.02.2014 r.: nagranie przedstawiające sceny z VIII Misji Medycznej Rosa Mystica.
Aktualizacja 08.03.2014 r.: Każdego roku w lutym następuje rozstrzygnięcie konkursu Word Press Photo na najlepszą fotografię prasową oraz reportaż zdjęciowy. Nagrody są przyznawane w kilku kategoriach; w bieżącym roku były to: Wydarzenia i ich następstwa; Nieoczekiwane; Wyzwania współczesności; Życie codzienne; Ludzie: portrety niepozowane oraz pozowane; Przyroda; Sport: wydarzenia oraz różnorodność.
W tym roku w kategorii reportażu Wydarzenia i ich następstwa (General News) główną nagrodę zdobył Krzysztof (Chris) McGrath, australijski fotograf współpracujący z amerykańską agencją Getty Images. McGrath jest autorem reportażu z wyspy Leyte na Filipinach, która najbardziej ucierpiała podczas ubiegłorocznego tajfunu Haiyan. Większość zdjęć nagrodzonego reportażu została wykonana w mieście Tacloban, gdzie posługują księża Bractwa Kapłańskiego Świętego Piusa X i w którym stacjonowała VIII Misja Medyczna Rosa Mystica. Zdjęcia obrazujące skalę tragedii i wyzwań, z jakimi zmagają się niosący pomoc, można obejrzeć na stronie autorskiej fotografa.
Czytaj również: Filipiny: Tajfun zniszczył kaplicę FSSPX w Tacloban