10 września 2017 r. podczas podróży do Kolumbii papież Franciszek, zwracając się do grupy jezuitów, w pewnym momencie oświadczył: „Niektórzy twierdzą, że za Amoris lætitia nie stoi katolicka nauka moralna, a przynajmniej nauka pewna. Chcę wyraźnie powtórzyć, że moralność [głoszona przez] Amoris lætitia jest tomistyczna, [jest to moralność] wielkiego Tomasza”. Te uwagi na temat ekshortacji Amoris lætitia, przytoczone następnie przez jezuicki magazyn „La Civiltà Cattolica” z 28 września br., sprowokowały serię reakcji ze strony filozofów oraz teologów.
Podobną uwagę Franciszek wygłosił już 24 października 2016 r., w trakcie odbywającej się w Rzymie 36. kongregacji generalnej Towarzystwa Jezusowego. Do rzekomego „tomizmu” Franciszka odniósł się wówczas dominikanin Bazyli Cole, wykładowca dogmatyki i teologii moralnej w Dominican House of Studies w Waszyngtonie. Poniżej prezentujemy klika szczególnie istotnych ustępów z jego studium, zatytułowanego Czy Amoris lætitia jest rzeczywiście tomistyczna?, opublikowanego 16 grudnia 2016 r. na blogu watykanisty Edwarda Pentina z „New Catholic Register”.
Inny jeszcze problem stwarza cytowanie [w Amoris lætitia] wyrwanych z szerszego kontekstu słów Akwinaty czy też [przytaczanie jego wypowiedzi] bez uwzględnienia całości stworzonego przez niego systemu teologicznego, który ma charakter całościowy i jest wewnętrznie spójny. Arbitralne cytowanie jego słów bez uwzględnienia ich kontekstu oraz związku z innymi wypowiedziami w danej kwestii mogłoby być równie niebezpieczne, co posiłkowanie się wyrwanymi z kontekstu ustępami Biblii dla udowodnienia jakiejś konkretnej tezy.
Można by [przykładowo] odnieść mylne wrażenie, że cytowane poniżej słowa Akwinaty stanowią dowód na akceptację przez niego etyki sytuacyjnej. „Natomiast w dziedzinie postępowania nie we wszystkich jest ta sama prawda lub poprawność działania, gdy chodzi o szczegóły, a tylko gdy chodzi o ogólne zasady. A i u tych, w których jest ta sama poprawność w poszczególnych sprawach, nie jest wszystkim znana w równym stopniu. […] A im bardziej schodzi się w szczegóły tym [bardziej] ów wniosek ukazuje się zawodny […]”. Nie znając innych wypowiedzi Akwinaty w tej kwestii można by odnieść błędne wrażenie, że według Doktora Kościoła żadna zasada moralna nie ma charakteru absolutnego, że w każdej konkretnej sytuacji jest konieczne przeprowadzenie rozeznania, aby stwierdzić, czy rzeczywiście można do niej zastosować ogólną zasadę moralną. Nie jest to jednak autentyczny tomizm.
Etyka sytuacyjna pozostaje w sprzeczności z jednoznacznym twierdzeniem św. Tomasza, że istnieją pewne normy moralne, które stosują się do wszystkich: są nimi przykazania Dekalogu (Suma teologiczna I-II, kw. 100, art. 8) oraz podobne im uniwersalne zakazy, gdyż zabraniają one aktów, „które są złe same w sobie i nie mogą stać się dobrymi” (Suma teologiczna II-II, kw. 33, art. 2). Akwinata pisze m.in., że „nie wolno popełniać cudzołóstwa ze względu na żadne [potencjalne] dobro” (De malo, kw. 15, art. 1, 5).
W tym samym duchu św. Tomasz stwierdza, że z niektórymi aktami „związana jest nieodłącznie pewna szpetota, z takimi mianowicie jak stosunki pozamałżeńskie, cudzołóstwo oraz inne tego rodzaju występki, które w żadnych okolicznościach nie mogą stać się moralnie dobrymi” (Quodlibet 9, kw. 7, art. 2). Powodem tych nie dopuszczających wyjątków norm jest fakt, że natura ludzka się nie zmienia, podobnie jak nie zmienia się Ewangelia ani dany Kościołowi nakaz do przekazywania jej nienaruszonej po wszystkie wieki. Pewne konkretne normy muszą być dostosowywane do czasów, takie jak np. stosunek człowieka do środowiska. W takich przypadkach nauczanie Magisterium dostosowuje się do zmieniających się warunków – czyniąc to, nie sprzeciwia się jednak nigdy ani rozumowi, ani też prawdom zdefiniowanym już przez Kościół.
Ostatecznie – stosując tomistyczną teologię moralną można zrozumieć autentyczne stanowisko Akwinaty i w pełni docenić jego spostrzeżenia, mające na celu wyjaśnienie odwiecznie nauczanych przez Kościół prawd wiary. Przykładowo wyjaśnia on relację pomiędzy Najświętszym Sakramentem a sakramentem pokuty. Opiera się przy tym na nauczaniu św. Pawła: „Kto bowiem je i pije niegodnie, sąd sobie je i pije, nie rozróżniając ciała Pańskiego” (1 Kor 11, 29). Św. Tomasz pisze: „Jasne jest, że grzesznikom notorycznym nie należy udzielać komunii nawet w tym wypadku, kiedy o nią proszą. […] Wszakże kapłan wiedząc o czyimś przestępstwie może po kryjomu upomnieć ukrytego grzesznika, lub nawet publicznie upomnieć wszystkich, by nie przystępowali do stołu Pańskiego, zanim się nie wyspowiadają i nie pojednają z Kościołem” (Suma teologiczna III, kw. 80, art. 6).
Ponadto Akwinata stwierdza, że niezależnie od powodów, dla których dany człowiek angażowałby się w pożycie pozamałżeńskie, „czyny wykonywane dla przyjemności są wolne wprost”, tak iż nikt nie może słusznie twierdzić, że do grzechu popchnęły go zewnętrzne naciski (Suma teologiczna II-II, kw. 142, art. 3). Skoro dana osoba regularnie grzeszy w ten sposób przeciwko małżeństwu i popada coraz głębiej w wadę niepowściągliwości, jej rozum zostaje przyćmiony i staje się ona niewolnikiem swych namiętności (Suma teologiczna II-II, kw. 142, art. 4). Człowiek taki nie jest w stanie owocnie przyjąć sakramentów do czasu, aż będzie odczuwać skruchę z powodu swych występków i podejmie stanowcze postanowienie unikania bliskich okazji do grzechu: „Zadaniem pokuty jest wzbudzić nienawiść do grzechów przeszłych oraz postanowienie poprawy swojego życia” (Suma teologiczna III, kw. 90, art. 4). Nauczanie Akwinaty jest jasne: Komunii św. ani rozgrzeszenia nie powinno się udzielać osobie, która nie ma zamiaru odmienić swego życia i zaniechać publicznego grzechu – w tym pożycia z osobą nie będącą jej sakramentalnym współmałżonkiem – grzechu zgorszenia, przez który prowadzi do grzechu również innych (Suma teologiczna II-II, kw. 43, art. 1).