Przejdź do treści

„Starożytna liturgia rzymska i współczesny kryzys wiary” – analiza konferencji abp. Pozzo

Abp Gwidon Pozzo w Licheniu

18 lipca br. abp Gwidon Pozzo, sekretarz papieskiej komisji Ecclesia Dei, wygłosił w Licheniu wykład dla uczestników warsztatów liturgicznych Ars Celebrandi 2018. Temat tradycyjnego rytu Mszy św. w kontekście współczesnego kryzysu wiary jest bliski wiernym Tradycji katolickiej, dlatego warto przyjrzeć się bliżej prelekcji włoskiego purpurata, tym bardziej, że wypowiadał się on również w kwestii Bractwa św. Piusa X.

Kryzys wiary i Kościoła

Po pierwsze jest rzeczą godną uwagi, że przedstawiciel Watykanu tak otwarcie mówił o bardzo poważnym kryzysie wiary i o roli, jaką Msza św. trydencka może odegrać w przezwyciężaniu tego kryzysu:

[…] przyczynami tzw. kryzysu wiary i Kościoła są sekularyzacja wiary, sekularyzacja liturgii i sekularyzacja miłości; co do istoty są to te trzy elementy, które można by podsumować następująco: kiedy traci się nadprzyrodzone poczucie wiary, łaski, liturgii, wówczas w sposób konieczny wkrada się rzeczywistość zeświecczona, zsekularyzowana, immanentystyczna, horyzontalna, gdzie Bóg nie ma już prymatu. A skoro Bóg nie ma już prymatu, to zachodzi pytanie: po co Kościół, po co religia? […] Prawdziwą przyczyną dzisiejszego kryzysu w Kościele nie jest negacja konkretnych prawd wiary […] dzisiejszy kryzys wiary ma charakter gnostyczny, nowej gnozy, podobnie jak kiedyś w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Nie chodzi o jakąś określoną ideologię, jak np. komunizm czy nazizm, ale o duchową atmosferę, o ogólne postrzeganie życia i świata. A w centrum tej ogólnej atmosfery jest człowiek-podmiot, już nie prawda, nie Bóg, nie rzeczy nadprzyrodzone, nie sacrum. To jest dzisiejsza „herezja”, która nie jest jedną z wielu herezji przeszłości, i dlatego uważam, że jest o wiele głębsza. […] I wierzę, że liturgia starożytna […] pomaga przywrócić kolejność rzeczy, porządek.[1. Odpowiedź na pytanie o prelekcji o szczegółowe doprecyzowanie przyczyn kryzysu wiary i środków zaradczych (tłum. F. Malkiewicz), zob. 1:25 nagrania.]

Pamiętajmy, że do czasu podjęcia rozmów z Bractwem św. Piusa X w 2000 r. rzymscy hierarchowie nie dopuszczali do otwartej dyskusji o powszechnym kryzysie wiary. Jak widać wiele się zmieniło w tej kwestii, nie bez znacznej zasługi Bractwa, i wysocy przedstawiciele Kurii Rzymskiej coraz częściej mówią o kryzysie wiary, a nawet Kościoła. I choć ten dyskurs nie jest powszechny ani jednolity, jest jednak dostrzegalnym faktem.

Cytowana powyżej wypowiedź abp. Pozzo, udzielona podczas sesji pytań i odpowiedzi po prelekcji (notabene po krótkim czasie została ona wycięta z oficjalnego nagrania serwisu Polonia Christiana, które zredukowano do samego wykładu) potwierdza katastrofalny stopień sekularyzacji najważniejszych dziedzin życia katolickiego oraz panoszenie się perfidnej herezji, którą można by trafnie nazwać neomodernizmem. Modernizm był herezją zupełnie różniącą się od wcześniej rozpowszechnianych błędów i o wiele bardziej od nich niebezpieczną. Sam abp Pozzo określenia neomodernizm niestety nie użył – być może dlatego, że w ten sposób pośrednio przyznałby rację pewnemu Bractwu pod patronatem świętego papieża, który uroczyście potępił i zwalczał modernizm, a przecież abp Pozzo, jako sekretarz komisji Ecclesia Dei, ma obowiązek piętnować kapłanów-tradycjonalistów bez uregulowanego statusu kanonicznego…

Jeśli analiza abp. Pozzo jest trafna, to oznacza to, że Kościół wymaga obecnie jeszcze głębszej odnowy niż w czasach Soboru Trydenckiego. Należy przy tym zadać pytanie o przyczyny wspomnianej sekularyzacji… Nie tak dawno temu, bo w czerwcu br. ówczesny przełożony generalny Bractwa św. Piusa X bp Bernard Fellay pisał do uczestników sympozjum rzymskiego pn. Kryzys w Kościele: jakie korzenie, jakie lekarstwa?:

Podważanie „obiektywnej i niezmiennej prawdy» oraz „obiektywnego kryterium moralności”, propagowanie „relatywizmu”, akceptowanie „moralności sytuacyjnej” – oto przyczyny kryzysu w Kościele.

Analizy abp. Pozzo i bp. Fellaya zdają się w dużej mierze pokrywać, choć pierwszy kładzie nacisk na opis zjawiska sekularyzacji, podczas gdy drugi – na jego przyczyny. Sam abp Pozzo w swoich analizach jest ograniczony przez pewne aprioryczne opinie, które dały o sobie znać także w jego wystąpieniu w Licheniu. Odpowiadając na prośbę o doprecyzowanie przyczyn kryzysu wiary, abp Pozzo skrytykował otwarcie się chrześcijan na zsekularyzowany świat: „wszystkie te próby otwarcia się na świat […], czy spowodowały wzrost chrześcijan? Nie – spowodowały jeszcze większy odpływ chrześcijan”[2. Tamże, 1:26 (tłum. F. Malkiewicz).], jednocześnie nie dopuszczając do siebie myśli, że taką próbą łączenia katolicyzmu z duchem zsekularyzowanego świata było właśnie słynne soborowe aggiornamento, zilustrowane gestem papieża Jana XXIII teatralnie otwierającego okno… Abp Pozzo nie chce dopuścić do krytyki istotnych elementów owego aggiornamento, jakimi były teksty soborowe i reforma liturgii:

Reforma liturgiczna II Soboru Watykańskiego nie może być rozumiana jako zerwanie z tradycyjną liturgią, ale należy ją rozumieć jako odnowę przy zachowaniu ciągłości z tym, co zasadnicze […] Krytyczne spostrzeżenia na temat dyskusyjnych form wdrożenia odnowy nie powinny poddawać ponownie pod dyskusję mszału opublikowanego przez Pawła VI, następnie po raz trzeci wydanego za aprobatą Jana Pawła II, który pozostaje zwyczajną formą liturgii eucharystycznej.[3. Cyt. z oficjalnego tłumaczenia prelekcji.]

Postępując zgodnie z logiką włoskiego hierarchy nie można zatem mówić np. o – skądinąd historycznym – fakcie protestantyzacji Mszy Pawła VI, i to już w jej zarodku, bowiem zachodzą jedynie „zbanalizowane” lub „niewłaściwe” sposoby celebrowania zreformowanego rytu, który sam w sobie jest dobry:

Zagrożenie wynika nie tyle z ksiąg liturgicznych czy z samego rytu, ale ze specyficznego rozumienia i postrzegania, o czym wyżej pisałem. Nawet dla zrozumienia intelektualnej formacji liturgicznej warto przytoczyć to, co już miałem okazję powiedzieć w jednym z moich poprzednich wystąpień o nauczaniu Vaticanum II: reformie liturgicznej towarzyszyła ideologia okołosoborowa, która w pewnym stopniu pokrywała się z pomysłami i z zasadami zawartymi w konstytucji Sacrosanctum Concilium II Soboru Watykańskiego i która jednocześnie stała się podwaliną dewiacji, nadużyć i zniekształceń w postaci konkretnych zastosowań reformy liturgicznej. Z pewnością nie jest rzeczą drugorzędną, że klimatowi reformy liturgicznej towarzyszył specyficzny kontekst kulturowy głęboko naznaczony sekularyzacją.[4. Tamże, nr 1.]

Winnym kryzysu jest więc niedobry klimat naszych czasów, kontekst kulturowy, okołosoborowa ideologia… Nawiasem mówiąc, bp Bernard Fellay wiele razy podczas swoich wystąpień zbijał tego typu argumentację, podnosząc, iż przedstawiciele Watykanu są obecnie skorzy twierdzić, że cierpimy z powodu skutków burzy, która szalała na zewnątrz Kościoła; ale co należy sądzić o człowieku, który podczas burzy szeroko otwiera okna swego domu? Już trafniej oceniał to zjawisko Paweł VI mówiąc o autodestrukcji Kościoła – a był to ten sam papież, który osobiście przewodniczył protestantyzacji rytu Mszy, konsultując reformę Mszału rzymskiego z protestanckim obserwatorami i zezwalając abp. Bugniniemu na wdrożenie ich uwag.

Wróćmy jednak do wywodu abp. Pozzo. Powiedział on otóż, że w celebracjach Mszy wg mszału Pawła VI wypaczenia zachodzą na tyle regularnie, że należy to zjawisko napiętnować, a wypaczenia – korygować, wykorzystując m.in. rolę edukacyjną vetus ordo, czyli starego rytu Mszy św., który dobitnie wyraża adorację Boga, rzeczywistą obecność oraz aspekt ofiary:

Podsumowując ten aspekt, uważam, że powinno się uznać, że motu proprio Summorum Pontificum Benedykta XVI odegrało znaczącą rolę, pomagając zrozumieć, że usus antiquor liturgii rzymskiej należy uważać za cenny skarb, który trzeba otworzyć dla wszystkich wiernych (por. instrukcja Universæ Ecclesiæ, 8), aby zachować właściwą wiarę, właściwą liturgię i właściwą miłość.[5. Tamże, nr 3.]

Bardzo cieszy, że watykański purpurat podkreśla, iż ryt trydencki uczy właściwego znaczenia Mszy św. – ale czy nie oznacza to jednocześnie, że nowy ryt tego znaczenia już adekwatnie nie wyraża? Pół wieku temu kardynałowie Ottaviani i Bacci ostrzegali Pawła VI przed tym zagrożeniem w swojej Analizie krytycznej novus ordo Missæ – tymczasem stanowisko abp. Pozzo sprowadza się do kuriozalnego twierdzenia, że choć istniejący kryzys liturgiczny i kryzys wiary nie mają podstaw w reformie liturgicznej, to jednak przeszło 50 lat po jej przeprowadzeniu występuje wiele wypaczeń i należy je korygować odwołując się do nauki wyrażonej… w starej liturgii.

Można zrozumieć intencje, nie sposób jednak zaakceptować zawiłego toku myślenia sekretarza komisji Ecclesia Dei, który z jednej strony nie pozwala na krytykę aggiornamento oraz II Soboru Watykańskiego i jego reform, ale z drugiej – sam krytykuje skutki otwarcia się Kościoła na świat; z jednej strony zabrania dyskutowania o wartości mszału Pawła VI, a jednocześnie stwierdza, że ten ryt sam w sobie nie jest wystarczający, aby zapobiec nawarstwianiu się błędów doktrynalnych dotyczących natury Mszy św.

Kwadratura koła Ecclesia Dei

Na tym niestety nie koniec niespójności prezentowanych przez sekretarza komisji Ecclesia Dei. Zapytany po wykładzie o obecny status Bractwa św. Piusa X i o to, czy udzielenie kapłanom Bractwa przez papieża Franciszka jurysdykcji zwyczajnej do udzielania sakramentu spowiedzi oraz możliwość udzielania przez nich ślubów wg zwyczajnej formy kanonicznej (pytania 6. i 7. po prelekcji) stanowią zachętę do korzystania z ich posługi, abp Pozzo – podkreślając klimat obopólnej życzliwości, a nawet przyjaźni – odpowiedział tak:

[…] problemem jest nieuznawanie przez Bractwo deklaracji doktrynalnej przedstawionej przez Kongregację Nauki [Wiary], zaaprobowanej przez papieża Franciszka.[6. Ww. nagranie, 1:18 (tłum. F. Malkiewicz).]

Ze strony hierarchy, który zdaje się rozumieć powszechność kryzysu wiary – także wśród biskupów – należałoby się spodziewać bardziej szerokiego ujęcia niż tylko sprowadzania całego problemu Bractwa św. Piusa X do jego niezgody na uznanie jednej deklaracji. Abp Pozzo podkreślił jednak swoje czysto legalistyczne postrzeganie Bractwa, którego zdaje się nie podzielać m.in. sam papież Franciszek:

Papież jest zatroskany kwestią zbawienia dusz wiernych Bractwa, dlatego też przy okazji Roku Świętego opowiedział się za umożliwieniem godziwego szafowania sakramentu pokuty, dla dobra dusz, suprema lex salus animarum. Z tego samego powodu został również wydany list o udzielaniu sakramentu małżeństwa […] Niemniej jednak kapłani i biskupi Bractwa wykonują swoją posługę kapłańską w sposób niegodziwy (illecito), nieuprawniony (illegittimo). Nie są ekskomunikowani […] nie są formalnie schizmatykami – jest czymś zupełnie fałszywym mówić, że Bractwo św. Piusa X jest schizmatyckie z punktu widzenia formalnego, kanonicznego – ale są w sytuacji nieregularnej i dopóki nie będą w sytuacji uregulowanej kanonicznie, nie sprawują prawowitej posługi poza sakramentami spowiedzi i małżeństwa wedle pozwolenia papieskiego.[7. Tamże, 1:21.]

Wypowiedź hierarchy stanowi teologiczne kuriozum, albowiem kapłan, który sprawuje sakramenty w sposób niegodziwy, grzeszy; podobnie grzeszą wierni, jeśli uczestniczą w tych sakramentach (zakładając, że mają świadomość, że kapłan sprawuje je w sposób niegodziwy), które wówczas są bezowocne[8. W przypadku sakramentu powodującego trwały skutek (jak chrzest, bierzmowanie małżeństwo czy kapłaństwo) jego niegodne przyjęcie sprawia, że łaska sakramentalna jest otamowana do czasu zniknięcia przeszkody. Ktoś niegodnie np. bierzmowany uzyskuje znamię sakramentu, jednak może korzystać z jego łask dopiero po odzyskaniu stanu łaski uświęcającej.]. Abp Pozzo wyobraża sobie jednak, że z jednej strony kapłan Bractwa św. Piusa X godziwie rozgrzesza penitenta przed niedzielną Mszą św. w jednej z kaplic Bractwa, by następnie kilka chwil później niegodziwie udzielić temu samemu penitentowi Komunii św. podczas Mszy św., którą sam grzesznie odprawia, narażając owego penitenta na świętokradczą Komunię. Znacznie więcej zdrowej logiki wyrażał list kard. Müllera o możliwości asystowania kapłanów Bractwa przy zawieraniu sakramentu małżeństwa, list ten bowiem w każdym przypadku przewiduje celebrację Mszy św. wotywnej za nowożeńców przez kapłana Bractwa. Jest jednak rzeczą niepojętą, aby zezwalać na odprawianie Mszy św. kapłanowi, który miałby ją sprawować w sposób niegodziwy. Podobnie sama komisja Ecclesia Dei już w latach 90. XX wieku przewidywała możliwość uczestnictwa w niedzielnych Mszach św. sprawowanych przez kapłanów Bractwa, łącznie z możliwością złożenia „skromnej” ofiary na tacę.

Jak widać sposób argumentacji się zmienił – dotychczas dla Ecclesia Dei głównym problemem miał być sakrament pokuty i małżeństwa, ale skoro po gestach papieża Franciszka problem ten dłużej nie istnieje, to sekretarz komisji Ecclesia Dei kurczowo trzyma się teorii niegodziwości innych sakramentów, choćby kosztem logiki: z jednej strony nie należy, z drugiej strony można; z jednej strony otrzymywanie sakramentów w Bractwie jest grzeszne, z drugiej wolno je otrzymywać – oto kwadratura koła zagubionego w swych niuansach hierarchy.

Takie podejście jest tym bardziej dziwne, że przecież abp Pozzo doskonale zdaje sobie sprawę z ogromu i rozległości herezji atakującej dziś Kościół, a także z karygodnej postawy dużej części episkopatu na świecie w zakresie wiary i liturgii:

Niestety, linia zerwania z Tradycją promowana przez liczebnie duże sektory życia Kościoła [tj. hierarchów, teologów i duszpasterzy – przyp. FM], wyłączając z tego biskupów polskich, dla których zachowuję wielki szacunek wobec tego, doprowadziła do wciąż obecnego kryzysu kościelnego i liturgicznego.[9. Zob. tekst prelekcji. Wyróżniono słowa, które zostały dodatkowo wypowiedziane i przetłumaczone w czasie prelekcji (0:43), ale nie znalazły się w opublikowanym tekście pisanym.]

Analiza „linii zerwania z Tradycją” w Kościele w Polsce i odpowiedzialności polskiego episkopatu wymagałaby odrębnego opracowania; tu napiszę tylko, że wobec „wciąż obecnego kryzysu kościelnego i liturgicznego”, który ma także oblicze dogmatyczne, od końca lat 60. XX wieku do dziś katolicy na całym świecie – także w naszym kraju – zwracają się do tradycyjnych kapłanów z Bractwa św. Piusa X (choć nie tylko) z prośbą o pomoc w zachowaniu swojej katolickiej tożsamości, zagrożonej przez neomodernizm. W tych okolicznościach brak wspomnianej „regularności” nie czyni jednak posługi kapłanów Bractwa nielegalną czy niegodziwą, bowiem działają oni w stanie wyższej konieczności, który niestety trwa do dziś (co potwierdza sam abp Pozzo). Wręcz przeciwnie, przy okazji pielgrzymki jubileuszowej Bractwa w 2000 r. hierarchia watykańska dostrzegła widzialne owoce uświęcenia i łaski wśród przybyłych wtedy do Rzymu wiernych i duchownych i na tej podstawie postanowiła podjąć „dialog” z przełożonymi Bractwa w celu uregulowania kanonicznego statusu zgromadzenia.

Byle nie Bractwo św. Piusa X…

W ostatnich latach hierarchowie pokroju abp. Pozzo czy kard. Burke’a, dostrzegający powszechność kryzysu wiary, byli pytani przez wiernych nie mających styczności z Bractwem św. Piusa X, czy w takim razie ci wierni mogą korzystać z posługi kapłańskiej prezbiterów Bractwa. Za każdym razem schemat odpowiedzi był ten sam: „Jest kryzys, kryzys wiary, kryzys w Kościele, być może jest on nawet w Waszej parafii, w Waszej diecezji; trzeba uszlachetnić nowy ryt Mszy starym i odwrotnie”. „Ale co my sami mamy robić?” – słusznie dopytywali zaniepokojeni sytuacją wierni. Odpowiedź, która padała, była przede wszystkim negatywna: nie podważać soboru, nie krytykować nowego rytu Mszy, nie prosić Bractwa św. Piusa X o pomoc duszpasterską. Ci, których nie zadowala ten – w gruncie rzeczy – brak odpowiedzi na tak zasadnicze pytanie, z pewnością z pożytkiem dla siebie przeczytają napisany w latach 70. XX wieku i nadal aktualny List otwarty do zagubionych katolików abp. Marcelego Lefebvre’a.

Autorem artykułu jest p. Franciszek Malkiewicz.

Skip to content