Przejdź do treści

Apostolat Bractwa św. Piusa X w Ameryce Południowej

Ks. Jan Michał Gomis FSSPX

Spotykamy się w kaplicy pw. Matki Bożej Pocieszycielki Strapionych, w sercu Paryża, skąd ks. Gomis zabiera nas na drugi koniec świata, do Ameryki Południowej. Kapłan ten przybył do Francji, żeby przedstawić apostolat Bractwa św. Piusa X w tych bardzo oddalonych geograficznie krajach, jednak jakże nam bliskich duchowo.

Jakie jest Księdza stanowisko w dystrykcie Ameryki Łacińskiej?

Jestem sekretarzem przełożonego dystryktu, ks. Trejo. Zakres moich obowiązków jest dość szeroki, ponieważ oprócz pomocy przełożonemu w sprawach administracyjnych, kontaktu z kapłanami i z Domem Generalnym zajmuję się również czasopismem dystryktu „Jesus Christus”, studiami młodych kapłanów, odbywam podróże duszpasterskie oraz głoszę rekolekcje.

Gdzie znajduje się siedziba dystryktu?

W Martinez, na północnych przedmieściach Buenos Aires, w Argentynie.

Czy jest to dystrykt całej Ameryki Łacińskiej?

Ameryki Południowej, gdyż Meksyk stanowi osobny dystrykt, a do wyodrębnionego w zeszłym roku Domu Autonomicznego Ameryki Środkowej (czyli kształtującego się dystryktu) należą Gwatemala, kraje Ameryki Środkowej i Republika Dominikańska. Z kolei nasz dystrykt składa się z całej reszty poza Brazylią – czyli z Kolumbii, Ekwadoru, Chile, Peru, Boliwii, Argentyny, Urugwaju i Paragwaju.

Jeśli dobrze rozumiem, to wasz dystrykt opiekuje się Patagonią?

Oczywiście! Patagonia leży na południu Argentyny. Udajemy się tam czasami z wizytami duszpasterskimi, nawet do Ushuaïa, albowiem w tej najbardziej wysuniętym na południe mieście świata również żyją rodziny związane z Tradycją katolicką.

Bractwo ma własne seminarium w Ameryce Łacińskiej, w La Reja, na zachodnich przedmieściach Buenos Aires. Ilu jest obecnie seminarzystów i skąd pochodzą?

Seminarium jest pełne, mamy obecnie kilkudziesięciu seminarzystów. Większość pochodzi z Ameryki Południowej, choć zdarzają się również kandydaci z innych kontynentów, jak np. ze Stanów Zjednoczonych, z Hiszpanii, a nawet z Francji, w zależności od okoliczności, osobistych relacji itp.

Czy Wasi seminarzyści kształcą się również w Europie?

Nie, nasze seminarium jest zupełnie niezależne. Mamy tu na miejscu wszystkie roczniki studiów: dwa lata filozofii i trzy lata filozofii, nie licząc roku propedeutyki (przed seminarium – przyp. tłum.) i pierwszego roku, tzw. roku duchowości, stanowiącego swego rodzaju jedne wielkie rekolekcje.

Ile jest przeoratów i ilu kapłanów w nich posługuje?

W naszym dystrykcie jest siedem przeoratów, do których należy jeszcze dodać siedzibę dystryktu; łącznie posługuje w nich 35 kapłanów. Pokonują oni czasem niesamowite odległości, nawet 1000 km, po to, aby pozostać w danej kaplicy np. dwa dni. Niektórzy wierni z kolei pokonują aż 300 km, żeby móc uczestniczyć we Mszy św. Widzi Pani, jakie macie szczęście we Francji!

Jakie są Wasze relacje z biskupami? Abp Bergolio utrzymywał na miejscu pozytywne relacje z Bractwem. Czy widać tego skutki?

To zależy od diecezji, ale ogólnie rzecz biorąc nie ma szczególnych trudności. Mamy tu rzeczywiście dość specyficzny status, wynikający z faktu, że papież jest Argentyńczykiem. Bractwo w Argentynie (niekoniecznie w całym dystrykcie) odczuwa skutki jego dobrych relacji, np. z ks. Bouchacourtem.

Czy ewangelicy[1. Chodzi przede wszystkim o ruchy zielonoświątkowe – przyp. tłum.] stają się coraz liczniejsi w Ameryce Łacińskiej?

Tak, wciąż się rozprzestrzeniają, podobnie jak mormoni i świadkowie Jehowy. Natura nie znosi próżni, a skoro przesłanie Kościoła katolickiego ogólnie rzecz biorąc ma coraz mniejszą intensywność i zasięg, ludzie zwracają się ku tym, którzy nauczają jakiejś moralności, jak np. ewangelicy, albo ku tym, którzy korzystają z pokaźnych środków, jak np. mormoni. Ci ostatni mają w Buenos Aires swoją największą świątynię w całej Ameryce Łacińskiej.

Co roku w Pichi Mahuida w argentyńskiej Pampie pątnicy z całego kraju biorą udział w dwustukilometrowej konnej pielgrzymce ku czci męczenników hiszpańskiej wojny domowej.

Jakie, zdaniem Księdza, są cechy charakterystyczne [apostolatu] w Ameryce Łacińskiej?

Przed nami wiele pracy duszpasterskiej w krajach, w których Tradycja nie jest jeszcze obecna, jak np. w Ekwadorze, który odwiedziliśmy dwa lata temu i gdzie pojawiło się kilka bliskich nam grup modlitewnych. Na początku tego roku głosiłem tam rekolekcje ignacjańskie i byłem pod wrażeniem tych ludzi, którzy mają jeszcze bardzo żywą mentalność katolicką – 95% populacji Ekwadoru to katolicy – jednak są zdezorientowani obecnym kryzysem duchowieństwa, który daje o sobie znać. Ludzie są spragnieni prawdy, a jest wśród nich wiele rodzin i młodych. Wszystko to rokuje nadzieje na przyszłość.

Czy kwestuje Ksiądz na rzecz waszych szkół?

Tak! W dystrykcie Ameryki Łacińskiej mamy trzy szkoły, w których kształci się 500 uczniów: w La Reja, Cordobie i Mendozie. Wymagają one szczególnej pomocy ze względu na infrastrukturę (Cordoba się rozrasta, drewniane budynki w La Reja się rozpadają) oraz na galopującą inflację (w styczniu jedno euro było warte 22 peso, teraz jest to już 45).

Ale św. Józef, którego nieustannie prosimy o wstawiennictwo, daje nam znaki, jak np. w Mendozie, gdzie spotkaliśmy się z naciskiem grupy komercyjnej Jumbo, która chciała wykupić nasz mały kościółek i przeorat, całkiem nowe, mieszczące się pośrodku dużego terenu. Aby osiągnąć swój cel, owa grupa zbudowała dla nas, na własny koszt, większy kościół i większy przeorat, położone 500 metrów dalej.

Inny przykład: nasza szkoła w La Reja – ta, gdzie jest największy deficyt – zalegała z zapłatą 20 000 euro podatków. Nie mieliśmy żadnego rozwiązania. Nagle dostajemy telefon od karmelitanek ze Stanów Zjednoczonych, informujących nas, że prześlą nam 2 000 euro – siostry nie mogą zachowywać więcej jałmużny niż im potrzeba do życia. W rzeczywistości otrzymaliśmy dokładnie 20 000 euro – siostra pomyliła się przez telefon co do sumy, którą miano nam przekazać.

Tego typu znaki zachęcają nas, aby zwrócić się także i do Was, aby nasze dzieło trwało i wzrastało.

Wywiad Anny Le Pape z ks. Janem Michałem Gomisem FSSPX ukazał się 2 listopada br. w dzienniku „Présent”.

Skip to content