Przejdź do treści

Polska: Relacja z obozu wakacyjnego dla chłopców

Uczestnicy i kadra obozu

W dniach od 8 do 17 lipca br. w Jaworkach koło Szczawnicy prawie 40 chłopców w wieku 8–13 lat, należących do Krucjaty Eucharystycznej bądź uczęszczających do kaplic Bractwa, przebywało na obozie wakacyjnym. Jego kierownikiem był br. Maksymilian FSSPX, a opiekunem duchowym – ks. Dawid Wierzycki FSSPX. Opiekę nad chłopcami sprawowało ponadto czterech kleryków i jeden wychowawca świecki. Poniżej przedstawiamy relację jednego z opiekunów.

Tego lata już po raz drugi odwiedziliśmy Jaworki. Każdy dzień obozu rozpoczynał się Mszą św. w miejscowym kościele, dawnej cerkwi. Po drodze na Mszę odmawialiśmy różaniec, żeby wyprosić siły zarówno fizyczne, jak i duchowe, ponieważ zasadniczym celem każdego obozu wakacyjnego jest uświęcenie jego uczestników.

Hasło tegorocznego obozu brzmiało: „Bądź apostołem!” i temu tematowi były poświęcone kazania głoszone przez ks. Dawida Wierzyckiego i dk. Sebastiana Kolińskiego FSSPX, natomiast tematem katechez były cnoty teologalne, czyli boskie. Klerycy mówili chłopcom o wierze, nadziei i miłości, uczulając ich, żeby w obliczu ateizmu dzisiejszego świata nie zapominali, w Kogo mają wierzyć, w Kim pokładać nadzieję i Kogo z całego serca miłować.

Jedną z atrakcji obozu był spływ pontonami po Dunajcu. Można o tym spływie powiedzieć, że jest on obrazem naszej walki duchowej toczonej tu na ziemi – płyniemy w dół rzeki, raz spokojnie, innym razem obryzgują nas fale, a ponad nami widać szczyty skalne strzelające w niebo, gdzie znajduje się nasza ojczyzna. Wielkim osiągnięciem dla wszystkich, a szczególnie dla najmłodszych, było zdobycie jednego z takich szczytów, mianowicie Trzech Koron, z których rozciągał się przepiękny widok na Tatry, Beskidy i na leżącą tuż obok Słowację. Trzeba przyznać, że stanie w kolejce na szlak (a były tłumy!) opłaciło się i na górze mogliśmy podziwiać piękno danej nam od Boga przyrody. Po zejściu najstarsi – czyli opiekunowie – potrzebowali odpoczynku; a chłopcy? Oczywiście, że nie! Mało im było marszu pod górę, teraz w parku linowym musieli jeszcze poskakać po drzewach…

Chyba największym wysiłkiem dla wszystkich obozowiczów była wyprawa na Radziejową ze znanym nam już przewodnikiem, panem Grzegorzem. Może i nie było daleko: tylko około 8 i pół kilometra, jednak kilometr na płaskiej drodze a kilometr w górach to nie jest to samo… Po drodze widzieliśmy: majestatyczny masyw Tatr, Babią Górę, majaczące na horyzoncie Pilsko (byliśmy tam w 2014 r.), wreszcie pasmo Radziejowej. Po cóż jeździć poza granice kraju, skoro tutaj, u siebie, natura jest tak zachwycająca! Kiedy w końcu dotarliśmy na szczyt, okazało się, że wieża widokowa jest zamknięta, gdyż niedługo ma zostać rozebrana, a na jej miejscu stanąć nowa. Będzie trzeba więc znowu kiedyś zawitać do państwa Waligórów, aby móc podziwiać z tej nowej wieży piękne widoki.

Podczas obozu ważnym punktem programu jest zawsze rywalizacja między drużynami, a punkty zdobywa się podczas gier terenowych i na boisku sportowym. Co jeszcze mogło dodać znaczącą liczbę punktów? Oczywiście teatrzyki. Ciekawe inscenizacje, a u niektórych chłopców zastanawiające umiejętności aktorskie i odwaga w występach publicznych – wszystko to było nagradzane przez komisję (oczywiście niezależną, gdyż słodkości otrzymane od drużyn nie miały żadnego wpływu na wynik!). Zwyciężyła grupa, która przedstawiała sztukę osnutą na motywach Legendy o zbóju Madeju.

Wiele jeszcze można byłoby wspominać: wieczorne prezentacje, gry terenowe („Monte Cassino”, „Dwie flagi”) na pobliskich „górkach” i boisku, wyprawę do Muzeum Pienińskiego… O, tak – czas szybko minął, obóz się zakończył i trzeba było opuścić dawne ziemie łemkowskie, zwane także Rusią Szlachtowską. Mamy nadzieję, że chłopcy wrócili z obozu cnotliwsi, a teraz chętnie i mężnie starają się sprostać swoim obowiązkom religijnym, szkolnych i domowym. Niemniej cieszyć nas będzie także, jeśli czasami wrócą myślami do tych zakątków, gdzie w dobrej, katolickiej atmosferze mogli spędzić tych kilka lipcowych dni.

Skip to content