Przejdź do treści

Misjonarska wyprawa na archipelag Fidżi

Kościół pw. Matki Bożej Zwycięskiej na Rotumie

Jeden z zakonników klasztoru benedyktynów Najświętszej Maryi Panny z Guadelupe w Silver City (Nowy Meksyk, USA) na prośbę przełożonego dystryktu Australii i Nowej Zelandii Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X wybrał się w podróż misyjną na Melanezję. Poniżej przedstawiamy krótką relację, którą sporządził z tej podróży.

Fidżi to wyspiarskie państwo położone na południu Oceanu Spokojnego, pod względem geograficznym należące do Oceanii – części świata obejmującej Australazję, Polinezję, Mikronezję i Melanezję i składającej się z siedmiu i pół tysiąca wysp rozrzuconych na obszarze 70 milionów km². Odosobniony, złożony z ponad trzystu trzydziestu wysp archipelag znajduje się 2000 km na północ od Nowej Zelandii i 3200 km na wschód od Australii. Dwie główne wyspy, Viti Levu i Vanua Levu, zajmują niemal dziewięćdziesiąt procent powierzchni kraju, co stanowi obszar nieprzekraczający połowy powierzchni Szwajcarii.

Mniej więcej połowa z 885 tysięcy mieszkańców Fidżi należy do różnych wyznań protestanckich, jedna trzecia to hinduiści pochodzenia indyjskiego, a niewiele ponad pięć procent to mahometanie. Jedynie dziesięć procent mieszkańców Fidżi to katolicy, przynależący do powstałej w 1966 r. archidiecezji Suva.

Tym, co najbardziej przykuwa uwagę w czasie pierwszego lotu na Fidżi, jest absolutne piękno Bożego stworzenia: czystość błękitu wód, biel piasku na plaży, soczysta zieleń krajobrazu, góry i pagórki… Przywodzi to na myśl początek stworzenia: „A zasadził był Pan Bóg raj rozkoszy od początku i w nim umieścił człowieka, którego utworzył” (Rodz 2, 8). Wszystko na Fidżi tchnie pięknem, wielkością i miłością naszego niebiańskiego Ojca, który stworzył to wszystko ku swojej chwale i zbudowaniu naszych dusz.

Rotuma

Rotuma to wysepka położona o około 650 km na północ od Vanua Levu, drugiej pod względem wielkości wyspy Republiki Fidżi. Ta odległość powoduje zależność Rotumy (mającej powierzchnię 45 km²) od głównych wysp.

W chwili mojego przylotu na Rotumę zła pogoda od dłuższego czasu uniemożliwiała cumowanie statków w porcie, co powodowało ograniczenie dostaw dla mieszkańców wyspy. Dotkliwe były zwłaszcza braki paliwa, niezbędnego do zasilania generatorów prądu, umożliwiających pompowanie wody pitnej ze studni głębinowych.

Raz w tygodniu na wyspie ląduje samolot i to wydarzenie jest okazją do towarzyskiego zgromadzenia lokalnej społeczności. Na Rotumie znajduje się siedem wsi, zarządzanych przez naczelników. Wioski zamieszkuje około dwa tysiące dusz, z których większość to katolicy lub metodyści.

Misjonarze Towarzystwa Maryi

Pierwszymi katolickimi misjonarzami w Oceanii byli ojcowie Towarzystwa Maryi (maryści), założonego przez francuskiego kapłana Jana Klaudiusza Colina (1790–1875). Pierwsi maryści postawili stopę na Fidżi 1 sierpnia 1844 r. i w dwa lata później dotarli do Rotumy. Wznosili kościoły, gdzie nauczali wiary chrześcijańskiej, oraz szkoły, ponieważ wykształcenie tubylców również uważali za ważne. Uczyli ich stolarki i kamieniarstwa. Pierwsze zakonnice przybyły na Fidżi w 1882 r. Jedenaście francuskich misjonarek, tercjarek Towarzystwa Maryi, założyło później zakon Sióstr Misjonarek Towarzystwa Maryi.
Na Rotumie gościłem tydzień, codziennie odprawiając Mszę św., głosząc kazania i nauki katechizmowe dla grupy ok. 30 wiernych. Dotychczas kapłani Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X mogli przybywać na Rotumę jedynie dwa razy do roku, żeby składać ofiarę Mszy św. i udzielać sakramentów.

Zdaje mi się, że stała obecność misjonarska przysporzyłaby wielu dojrzałych owoców na większą chwałę Bożą. Miejscowi, żyjąc w prosty sposób, są niczym pole gotowe do żniwa. (Chociaż wyspa Rotuma pod względem polityczno-administracyjnym jest od 1881 r. częścią Fidżi, to lokalna kultura jest bliższa wyspom Polinezji, np. Tondze czy Samoa. Mieszkańcy Rotumy stanowią odrębną część Republiki Fidżi z racji polinezyjskiego typu urody i charakterystycznego języka.)

Świadków tej duchowej płodności możemy spotkać w kościele misyjnym pw. Matki Bożej Zwycięskiej, leżącym między wioskami Juju i Pepjei. Starsi mieszkańcy Rotumy pamiętają gorliwość misjonarską o zbawienie dusz, szczególnie zaś organizację i porządek placówki misyjnej, które mobilizowały w wierze zarówno młodych, jak i starszych.

Dowiedziałem się, że miejscowi mówili między sobą, iż maryści nie będą już w ogóle odwiedzać wyspy. Jak to się wszystko zmieniło!

Suva

Kolejną placówką Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X, w której mogłem zagościć, była Suva, leżąca na głównej wyspie Republiki Fidżi – Viti Levu. Mając 40–50 wiernych, stanowi największą z trzech grup na Fidżi, nad którymi kapłani Bractwa sprawują nieregularną opiekę. Obecnie Bractwo zapewnia dostęp do sakramentów w Suvie raz na dwa miesiące.

Nakavu

Trzecim miejscem jest wieś Nakavu, także na południu Viti Levu. I tu ludność nie ma do dyspozycji wielu środków do życia, a jednak gdyby datki zbierano w naturze, oddaliby z pewnością mnogość ryb, drobiu, owoców i warzyw! Tym, co szczególnie uderzyło mnie w tej małej podróży misyjnej, to entuzjazm i uniesienie, z jakim wszyscy śpiewają na chwałę Boga. W większości parafii, które odwiedziłem w moich podróżach kapłańskich, śpiewa się chętnie, ale nie w taki sposób jak na Fidżi. Tu wszyscy wierni śpiewają głośno i radośnie. Nagrałem miejscową wersję pieśni z Lourdes. Można tam usłyszeć głos małego dziecka, które śpiewało całym swoim sercem i duszą. Było to ujmująco piękne!

W niedzielny wieczór odwiedziłem Nakavu, leżącą około półtorej godziny drogi na zachód od Suvy. Zmyty most zmusił nas do przekroczenia rzeki po kamieniach i ponad półtorakilometrowej dalszej pieszej podróży. Mieszkańcy Nakavu nie mają wielu dóbr materialnych, a jednak są szczęśliwi. Ich domy niewiele różnią się od tego, co my nazwalibyśmy szopą. Niech to otworzy nam oczy na to, co jest naprawdę niezbędne do życia. Po ofierze Mszy św., uświetnionej pięknymi śpiewami, przywitano mnie ceremonią powitalną zgodną z miejscowym zwyczajem.

Po kolacji grupa mieszkańców odprowadziła mnie aż pod zmyty most. Po drugiej stronie rzeki czekał już kierowca, który zabrał nas z powrotem do Suvy.

Módlmy się o powołania!

Niesienie wiary i sakramentów na Fidżi jest możliwe tylko dzięki hojności darczyńców misji, ponieważ dusze na tych wyspach są bardzo ubogie. Moglibyśmy uczynić o wiele więcej, gdyby tylko misjonarze Bractwa dysponowali odpowiednimi środkami. Ale nasza ewentualna pomoc w tych misjach ma być nie tylko materialna – musi być przede wszystkim duchowa.

Módlmy się nie tylko za zbawienie naszych katolickich braci i sióstr na drugim końcu świata. Musimy modlić się o powołania misyjne!
Załóżmy, że dysponujemy wszystkimi pieniędzmi świata, lecz cóż nam z nich przyjdzie, jeśli nie moglibyśmy wysłać kapłanów, braci czy sióstr zakonnych? Módlcie się, drodzy katolicy, módlcie się o powołania – a wy, którzy jesteście młodzi, pomyślcie o dobrym Bogu i Jego planie, a także o tych duszach na Fidżi.

Skip to content