Wierni z poznańskiej kaplicy i okolic nie zawiedli! Po kilkuletniej przerwie, w sobotę 14 maja, zaraz po porannej Mszy św. spod kaplicy na ul. Ptasiej w Poznaniu wyruszyła grupa kilku-dziesięciorga wiernych, zmierzając do oddalonego o 20 km sanktuarium pw. Narodzenia N.M.Panny w Sobocie.
Trasa pielgrzymki prowadziła przez piękne okolice: parki i lasy, wzdłuż jezior, obok tonących w kwiatach pól i łąk. Uskrzydleni tym pięknem, raz rozmodleni lub rozśpiewani, innym razem w skupieniu wierni dzielnie przemierzali kolejne kilometry trasy. Nie tracili otuchy, nie zniechęcali się odległością, ale stale kroczyli naprzód, radując się majową pogodą, typową dla tego miesiąca poświęconego przecież Maryi. Duchowym opiekunem grupy był ks. Konstantyn Najmowicz FSSPX; przez całą drogę był on do dyspozycji pielgrzymów, którzy zwracali się do niego z prośbą o spowiedź albo chwilę rozmowy.
Do marszu pobudzała pątników szczęśliwa myśl, że to Najświętsza Maryja Panna jest ich drogą do Boga, że to Ona zmienia ich życie, przemienia, karmi, wychowuje i opiekuje się nimi. Pielgrzymka w swej istocie bardzo przypomina ludzkie życie. Cel jest jasny, a prowadzi do niego droga okupiona wyrzeczeniem i krzyżami, ale przecież także radością i weselem. Każdego dnia, podobnie jak na każdym etapie pielgrzymki, trzeba nam ruszać w tę samą drogę, dźwigać swój ciężar i iść naprzód. Modlić się i śpiewać dla ukojenia bólu, dla ulżenia w trudzie, ciesząc się z każdego pokonanego kilometra.
Przez prawie cztery godziny dorośli oraz dzieci z Krucjaty Eucharystycznej wspólnie, pod chorągwią Niepokalanej, podążali w kierunku sanktuarium, oddając ten czas tylko i wyłącznie Jej. „Módlcie się, módlcie się wiele i czyńcie ofiary za grzeszników” – mówiła Maryja w Fatimie, dlatego różańce, litania i pieśni maryjne wypełniły czas, który każdy w swoich intencjach ofiarował Niepokalanej.
Wreszcie pątnicy dotarli do celu. Odśpiewanie Bogurodzicy i Z dawna Polski Tyś Królową były ich końcowym westchnieniem do Maryi, ostatnim aktem czci, wieńczącym pielgrzymkę. Potrzebna każdemu chwila cichej modlitwy zatrzymała ich jeszcze, skupionych, ale i radosnych. Później już tylko wspólne zdjęcie i każdy poszedł w swoją stronę, z nadzieją, że owoce tej sobotniej ofiary pozna jeszcze w tym życiu, bo przecież Bóg udziela łask nawrócenia i uświęcenia właśnie poprzez ręce Maryi, do której sanktuarium udali się wierni z Wielkopolski.