Tegoroczna tradycyjna pielgrzymka z Chartres do Paryża, zorganizowana z okazji święta Zesłania Ducha Świętego, pozostanie w pamięci uczestników jako najkrótsza i równocześnie jako najbardziej burzliwa spośród dotychczasowych.
Pątnicy, przez ostatnie dwa lata pozbawieni możliwości odbycia pielgrzymki z powodu obostrzeń „sanitarnych”, licznie przybyli do Chartres ze wszystkich stron Francji. Przyjeżdżający samochodami już z daleka widzieli katedrę, nad którą gromadziły się ciemne chmury. Widmo złej pogody nie ostudziło jednak zapału ani entuzjazmu wiernych, spragnionych uczestnictwa w tym wyjątkowym wydarzeniu, dzięki któremu pragnęli na nowo odkryć ten wyjątkowy czas, w którym chwali się Boga modlitwą, pokutą i aktami chrześcijańskiej przyjaźni. Po porannej modlitwie pielgrzymi za wstawiennictwem św. Klary zwrócili się do Pana Boga z prośbą o dobrą pogodę na czas pielgrzymki. Mszę św. przed katedrą odprawił ks. Brunon France FSSPX, przeor w Nantes. Było pochmurnie, ale prawie nie padało. W swoim kazaniu ks. France nawiązał do pięknego hasła przewodniego tegorocznej pielgrzymki: „Jesteśmy Bożą młodzieżą” – hasła, które nabierało głębszego sensu w obliczu tysięcy młodych pątników przybyłych na Mszę św.
W chwili wymarszu zaczęło się przejaśniać, a zza chmur wychynęło słońce: nastał piękny, słoneczny poranek; zaczęto nawet obawiać się nadmiernego upału. Pielgrzymi radośnie maszerowali, odmawiając po drodze różaniec, jednak około godziny 14.00 ponownie zachmurzyło się.
Kolumna pielgrzymów dotarła do miejsca, w którym miała spożyć obiad, około godziny 15.00. Niebo całkiem zaciągnęło się chmurami i zaczęło mżyć. Z powodu pogarszającej się pogody oraz nasilającego deszczu posiłek był wydawany znacznie szybciej niż planowo. Około 15.40 rozpętała się prawdziwa ulewa, a po kilku minutach zaczął padać grad, przybierający na sile z sekundy na sekundę. Pomimo kiepskiej pogody uśmiechy nie schodziły z twarzy pielgrzymów, a harcerze głośno śpiewali, chcąc zagłuszyć odgłosy bębniącego wokół gradu. Pomimo fatalnych warunków pogodowych pielgrzymi ruszyli dalej ulicami zalanymi deszczem. Wszyscy mokrzy od stóp do głów!
Od godziny 16.00 deszcz zaczął powoli ustawać. Zerwał się wiatr, dzięki któremu pielgrzymi mogli się trochę osuszyć. Trasa przebiegająca przez okoliczne pola była ciężka do pokonania z powodu lepkiego błota; mimo to śpiew nie ustawał. Na kolejnym postoju można było trochę wysuszyć odzież, a około 18.00 pielgrzymka ponownie ruszyła w drogę, trwającą jeszcze godzinę. Postój na podwieczorek, planowany na 18.30, z powodu deszczu został przesunięty. Tymczasem modlitwa różańcowa nie ustawała i pielgrzymi żarliwie odmawiali Ave Maria.
Późnym wieczorem pielgrzymka dotarła na miejsce, aby zjeść kolację i zaczekać na dalszą część programu. Zmęczenie już było odczuwalne; służba medyczna, przybyła przed uczestnikami, zapewniła potrzebującym opiekę oraz rozdawała koce termiczne. Chociaż pogoda trochę się poprawiła, ogłoszono, że pielgrzymka zostaje przerwana. Niektórzy uczestnicy byli wyraźnie rozczarowani, inni poczuli ulgę, a jeszcze inni mieli co do tej decyzji mieszane uczucia.
Ponieważ z powodu popołudniowej ulewy i wichru nocleg w namiotach okazał się niemożliwy, wszyscy mieli zostać rozlokowani w okolicznych szkołach. Po tak wyczerpującym dniu trzeba było pokonać jeszcze kilka kilometrów, żeby schronić się w suchym miejscu, ale myśl o tym tylko dodawała sił.
Pojawiły się również obawy co do warunków odprawiania Mszy w święto Zesłania Ducha Świętego, jednak służba liturgiczna poradziła sobie z tą nieoczekiwaną trudnością. Nazajutrz odprawiono Msze św. w salach gimnastycznych: ks. Stefan Beauvais FSSPX w jednej (dla ponad 500 osób), a ks. Wawrzyniec Biselx FSSPX w drugiej. Co prawda żadna z nich nie była Mszą pontyfikalną, jakiej oczekiwali pielgrzymi, ale z pewnością pozostaną one na długo w ich pamięci, zważywszy na trudy i przeciwności, jakie napotkali w drodze na nie.
Źródło
- Un pèlerinage hors norme – tamże galeria fotograficzna i relacje video