Przejdź do treści

Relacja z letniego obozu dla dziewcząt

Wakacyjny obóz to czas beztroskiej zabawy, zawierania nowych przyjaźni i poznawania świata

Trudno w kilku zdaniach zmieścić tysiące uśmiechów, ciekawych pytań, atmosfery porannej modlitwy i Mszy świętej, wieczornych zabaw, zajęć przygotowanych przez opiekunki czy wypraw w malownicze Góry Stołowe. Myślę, że pomimo moich największych starań i tak nie zdołam napisać o wszystkim, co działo się na obozie. Niech to jednak nikogo nie zniechęci do zapoznania się z tą relacją, ponieważ każdy, kto ją przeczyta, będzie mógł choć trochę doświadczyć panującej na nim atmosfery. I myślę, że dla każdego będzie to bardzo przyjemne doświadczenie.

Zacznijmy od początku. Większość naszych podopiecznych dojeżdżała na obóz na własną rękę, dlatego w autokarze, który wyruszył spod przeoratu w Radości, jechało więcej opiekunek niż uczestniczek. Dojechałyśmy! Na miejscu najpierw bardzo sprawnie wniesiono bagaże, a później dziewczynki przydzielono do czterech grup wiekowych; spotkały w nich swoje przyjaciółki z poprzednich obozów i poznały nowe koleżanki. Kiedy już wszystkie zostały zakwaterowane i każda wiedziała, w jakim pokoju i z kim spędzi kolejne dni, można było wreszcie zasiąść do tak długo wyczekiwanego obiadu. Po nim rozpoczęły się zabawy integracyjne.

Każdy dzień rozpoczynał się poranną modlitwą i Mszą Świętą, po której szliśmy na pyszne śniadanie. Następnie było trochę czasu wolnego, który dziewczynki chętnie poświęcały na sprzątanie pokoju, żeby wygrać w konkursie czystości. Trzeba przyznać, że niektóre pokoje wyglądały jak ze zdjęć reklamowych! Później zaczynała się katecheza i z kolei opiekunki miały chwilę, żeby przygotować się do zajęć. Większość dni przebiegała według schematu: zajęcie przedpołudniowe, obiad, krótka sjesta, zajęcia popołudniowe, różaniec, kolacja i jeszcze trochę zabawy. Wszystkie dni kończyliśmy modlitwą, po której następowała wieczorna toaleta, a po niej chwila na lekturę na dobranoc.

Na szczęście nie każdego dnia opiekunki musiały wykazywać się swoimi umiejętnościami i kreatywnością w wymyślaniu zajęć, bowiem mieliśmy dwie wycieczki: zdobyliśmy Szczeliniec i zwiedziliśmy Błędne Skały oraz Kaplicę Czaszek w Kudowie-Zdroju. Podczas tych wycieczek dziewczynki wykazały się hartem ducha i pokazały, ile mają energii. Dowiedziały się również, jak powstały Góry Stołowe (które, jak wie każdy uczony, zostały zbudowane ze styropianu przez firmę Atlas). Przy tej okazji kilka opiekunek przekonało się, że chodzą o wiele wolniej niż pozostałe.

Na obozie oczywiście nie zabrakło gry w dwa ognie i dwie flagi. I wtedy można było zobaczyć inną twarz opiekunek, a także kierownika obozu, ks. Szymona Bańki FSSPX, którzy z energią i zawziętością rzucali się w wir walki. Kadra swą energią prawie dorównywała dziewczynkom, które zawsze dawały z siebie wszystko i w każdym rozbudzały ducha walki.

Kilka wieczorów spędziliśmy miło i wesoło przy ognisko. A jak ognisko, to oczywiście wytrwale pieczone na patyku kiełbaski; niektóre dziewczynki nawet chciały wyręczyć w tym swoje ulubione opiekunki.

Wszystkie uczestniczki z radością korzystały z możliwości ucięcia sobie krótkiej telefonicznej pogawędki z rodzicami. Po tych rozmowach okazywało się, że jednak trochę się tęskni za rodziną… jednak dziewczynki nie mogły za długo tęsknić, przecież musiały uratować porwanego Pana Tumnusa i pokonać Biała Czarownicę! Wskoczyły więc czym prędzej do Narnii, w której spotkały, jak to same określiły, najpiękniejsze bobry, jakie kiedykolwiek widziały, oraz Świętego Mikołaja. Po długich zmaganiach nie tylko pokonały Białą Czarownicę, ale też odmieniły jej skamieniałe serce, a na koniec sprawnie odnalazły i odczarowały zamienionego w kamień Pana Tumnusa. Cała ta historia zakończyła się więc szczęśliwie i nawet zła czarownica przestała być zła, i poszła wyspowiadać się u Świętego Mikołaja. A to wszystko dzięki naszym niesamowitym i bohaterskim obozowiczkom!

Tak właśnie było na obozie, który toczył się w rytm obozowego kanonu (dziewczynki nauczyły się go już pierwszego dnia) i minął, niestety, w mgnieniu oka. Na koniec zostały rozstrzygnięte: konkurs czystości, konkurs stolikowy i gra „ukryty przyjaciel”. Opiekunki były ciekawe, co na obozie dziewczynkom podobało się najbardziej: warsztaty emisji głosu, łowickie wycinanki, żywe warcaby, podchody, tor przeszkód, rysowanie w terenie, przepiękna lekcja o zespole Downa…? Po cichu liczyłyśmy na to, że to któreś z przygotowanych przez nas zajęć zostanie wymienione, a jednak większość dziewczynek z anielską twarzą odpowiadała: „Mnie się najbardziej podobała Msza Święta i katecheza”.

Było też rozdanie nagród i, jak się okazało, nikt nie odszedł z pustymi rękoma. Nic w tym dziwnego, przecież na nasz obóz przyjechały same morowe obozowiczki! Opiekunki zostały nagrodzone gromkimi brawami i wielkim zbiorowym „przytulasem”, co było piękne i wzruszające.

II turnus

W tym roku odbyły się dwa turnusy obozów wakacyjnych w Szczytnej; drugi odbył się od 3 do 12 sierpnia. Podczas tych dziesięciu dni udało nam się m.in. dogłębnie poznać otaczającą nas przyrodę i lecznicze właściwości ziół, a to dzięki kursowi botaniki prowadzonemu przez o. Bonawenturę, dysponującego niezmierzoną wiedzą przyrodniczą. Miałyśmy również okazję zdobyć najwyższy szczyt Gór Stołowych, odnaleźć się w prawdziwym, skalnym labiryncie, stworzyć własny pamiętnik w twardej oprawie, nauczyć się szydełkować, wykonać zakładki do książek z wykorzystaniem haftu krzyżykowego, zrobić bransoletkę z muliny dla obozowej przyjaciółki, poznać tajniki florystyki przy wykonywaniu kwiatów z bibuły, namalować własne dzieło sztuki, odnaleźć i uwolnić Anię z Zielonego Wzgórza podczas podchodów na zielonych wzgórzach… O wschodzie słońca mogłyśmy podziwiać piękno dzieła stworzenia w dzikich zwierzętach, z cierpliwie towarzyszącym nam na każdym kroku o. Bonawenturą. Nasz duchowy opiekun codziennie karmił nas Słowem Bożym, a także opowiadał nam o świętych niewiastach i o afrykańskich misjach. Na zakończenie obozu przedstawiłyśmy miniatury teatralne o świętych patronkach grup oraz ułożone przez siebie piosenki o obozowej kadrze.

Ten czas pozostanie w naszych sercach bardzo długo – aż do następnego wspólnego wyjazdu!

Skip to content