
W trzyczęściowym nagraniu opublikowanym na platformie YouTube bp Wit Huonder opowiada o swojej drodze do Tradycji i przedstawia swoją ocenę stanu współczesnego Kościoła. Kiedy 20 maja 2019 r. papież Franciszek zwolnił go z obowiązków ordynariusza szwajcarskiej diecezji Chur, ukazało się wspólne oświadczenie bp. Huondera i ks. Dawida Pagliaraniego FSSPX, przełożonego generalnego Bractwa św. Piusa X, w którym poinformowano, że hierarcha spędzi emeryturę w jednym z domów Bractwa, modląc się i pracując na rzecz Tradycji, „jedynej drogi odnowy Kościoła”.
Droga do Bractwa św. Piusa X
W liście z 9 stycznia 2015 r. otrzymałem upoważnienie do rozpoczęcia rozmów z przedstawicielami Bractwa św. Piusa X. List ten pochodził od ówczesnego prefekta Kongregacji Nauki Wiary, kard. Gerarda Müllera. Chodziło o nawiązanie przyjaznych i osobistych relacji z FSSPX; z drugiej strony należało poruszyć kwestie doktrynalne. Mam tu na myśli kwestie związane z dokumentami II Soboru Watykańskiego (1962–1965), jak również z wypowiedziami Rzymu z ostatnich lat. Specjalną uwagę należało poświęcić kwestiom dotyczącym liturgii, a zwłaszcza Mszy w autentycznym rycie rzymskim. Inne zagadnienia dotyczyły eklezjologii, ekumenizmu, stosunków między Kościołem a państwem, dialogu międzyreligijnego i wolności religijnej. W konsekwencji powierzenia mi tej misji od 9 kwietnia 2015 r. odbywałem regularne spotkania z [kolejnymi] przełożonymi generalnymi FSSPX oraz z innymi reprezentantami tego instytutu. Te spotkania oraz dyskusje miały na celu utorowanie drogi do kanonicznego uznania Bractwa św. Piusa X.
Szczególne znaczenie miało spotkanie w Oberriet w Szwajcarii 17 kwietnia 2015 r., w trakcie którego omówiono kilka ważnych kwestii teologicznych. Sprawozdanie z tych rozmów przedstawiłem watykańskiej komisji Ecclesia Dei. Wykonując swoją misję, równocześnie zapoznawałem się z biografią oraz pismami założyciela FSSPX, abp. Marcelego Lefebvre’a, w ten sposób coraz lepiej poznając argumenty teologiczne, obawy i cele Bractwa św. Piusa X. W 2019 r., w wieku 77 lat, zakończyłem moją posługę jako biskup diecezji Chur. Wówczas została mi zaoferowana możliwość zamieszkania w jednym z domów FSSPX. Komisja Ecclesia Dei zaopiniowała to pozytywnie, zachęcając mnie równocześnie do tego kroku. Dało mi to okazję poznać lepiej wewnętrzne życie FSSPX oraz jego dzieło. Jako doświadczony biskup diecezjalny byłem w stanie porównać kondycję wiary w FSSPX z sytuacją w „normalnej” diecezji czy parafii. Miałem nadzieję, że dzięki temu będę mógł dostarczać papieżowi Franciszkowi wiarygodne sprawozdania.
Krótka historia mojego życia
W rozmowach z FSSPX duże znaczenie miało doświadczenie życiowe człowieka pamiętającego osobiście sobór, dlatego chciałbym najpierw przedstawić w skrócie moją własną historię. Ważne są dla mnie pontyfikaty, które odcisnęły piętno na moim życiu, chodzi bowiem przede wszystkim o Kościół oraz o wiarę. Których papieży spotkałem? Których papieży znam?
Ponieważ urodziłem się w 1942 r., wciąż jeszcze pamiętam wysoką, szczupłą sylwetkę Piusa XII. Pamiętam zwłaszcza dwie przeprowadzone przez niego kanonizacje: Piusa X i Marii Goretti. W chwili śmierci Piusa XII – w 1958 r. – miałem 16 lat. Ten papież był powszechnie darzony wielkim szacunkiem, mądrze i rozważnie prowadził Kościół przez bardzo trudne sytuacje: II wojnę światową, epokę komunizmu, pojawianie się nowych kwestii etycznych. Jego encykliki oraz inne wypowiedzi po dziś dzień posiadają fundamentalne znaczenie dla teologii. Będziemy musieli wielokrotnie się do nich odwoływać.
Następnie przeżyłem pontyfikat Jana XXIII (1958–1963). To z jego polecenia w 1962 r. został ogłoszony mszał dla rytu rzymskiego, używany do dzisiaj. Papież Jan zapowiedział II Sobór Watykański, nakazał przygotowania do niego i otworzył go w 1962 r. W tym czasie byłem uczniem szkoły średniej.
Wraz z pontyfikatem Pawła VI (1963–1978) w Kościele nastąpiły wielkie zmiany. To właśnie podczas tego pontyfikatu, w 1971 r., otrzymałem święcenia kapłańskie. Był to w istocie pontyfikat soborowy, stanowiący punkt zwrotny w życiu Kościoła. Sam papież, na pozór konserwatywny, darzył wielką sympatią środowiska liberalne i postępowe. Faworyzował je. Szczególne znaczenie nadało temu pontyfikatowi wprowadzenie w 1969 r. konstytucją apostolską Missale Romanum nowej liturgii [Mszy]. Tak właśnie rozpoczęło się wielkie cierpienie Kościoła, zadane mu od wewnątrz, które trwa do dzisiaj. W trakcie ostatnich kilku dekad nic nie osłabiało jedności Kościoła bardziej niż nowy obrządek liturgiczny.
Pontyfikat Jana Pawła I (1978) był krótki, podczas gdy pontyfikat Jana Pawła II (1978–2005) – długi. Można go określić jako pontyfikat wdrażania i utrwalania zmian soborowych. Znalazło to wyraz w wielu encyklikach oraz innych dokumentach doktrynalnych, w wydaniu nowego Kodeksu prawa kanonicznego (1983) i Katechizmu Kościoła katolickiego (1992). W tym kontekście należy przypomnieć zwłaszcza inicjatywę papieża dotyczącą tzw. spotkania w Asyżu (27 października 1986). Było to spotkanie modlitewne z przedstawicielami różnych religii świata. Dla wielu wiernych to wydarzenie było ogromnym szokiem; w konsekwencji nastąpiła utrata zaufania do przywódców Kościoła, pojawiły się też wątpliwości co do ich ortodoksji.
Po Janie Pawle II na Stolicy Piotrowej zasiadał Benedykt XVI (2005–2013), który w 2007 r. mianował mnie biskupem diecezji Chur. Jego rządy to pontyfikat ciągłości – a przynajmniej pragnienia ciągłości. Benedykt XVI jak mało kto dostrzegał rozłam, jaki w Kościele wywołał II Sobór Watykański i okres bezpośrednio po nim. Usiłował uzdrowić sytuację poprzez teologię ciągłości, zwłaszcza w sferze liturgii. W celu tym wypracował tzw. hermeneutykę ciągłości. Jego pontyfikat był pontyfikatem pojednania, a właściwie próbą zabliźnienia rany. Benedykt XVI starał się naprawić negatywne konsekwencje soboru. Musimy tu wspomnieć o roku 2007, roku ogłoszenia motu proprio Summorum Pontificum (7 lipca). Tym aktem Benedykt XVI chciał przywrócić Kościołowi tradycyjną liturgię rzymską. W 2009 r. zniósł również niesprawiedliwą ekskomunikę nałożoną na abp. Lefebvre’a oraz konsekrowanych przez niego biskupów1Dekret znoszący ekskomunikę dotyczył tylko czterech biskupów, ponieważ abp Lefebvre już wówczas nie żył – wszystkie przypisy red. WTK.. W ten sposób częściowo naprawił niesprawiedliwość, która ciążyła na Kościele.
W 2013 r. rządy nad Kościołem powszechnym objął papież Franciszek. Jego pontyfikat, przynajmniej w dotychczasowej postaci, można określić jako pontyfikat zerwania. Stanowi on zerwanie z Tradycją. Znajduje to wyraz w fakcie, że on sam nieustannie represjonuje Tradycję oraz przywiązanych do niej wiernych. Z drugiej strony podejmuje działania wyraźnie z nią sprzeczne (np. udział w obrzędach o charakterze synkretycznym, jak w Kanadzie). O intencji zerwania z Tradycją ewidentnie świadczą jego dwie adhortacje apostolskie: Traditionis custodes (16 lipca 2021) i Desiderio desiveravi (29 czerwca 2022). Dokumenty te mają służyć wyrugowaniu tradycyjnej liturgii rzymskiej. Z drugiej strony Franciszek jest jawnym promotorem tzw. religii światowej. Dla wielu wiernych stanowi to poważny problem. Wreszcie, jeśli chodzi o Bractwo, znaczenie ma jego dekret dotyczący jurysdykcji do słuchania spowiedzi oraz błogosławienia małżeństw.
Retractatio
Wróćmy jednak do Bractwa św. Piusa X. Dzięki kontaktom z FSSPX, studiowaniu jego historii oraz zgłębianiu kwestii teologicznych zyskałem nową perspektywę. Umożliwiło mi to nowe spojrzenie na ostatnie 70, 80 lat życia Kościoła. Możemy mówić o retractatio, o nowej ocenie kondycji wiary w czasie soboru oraz w latach późniejszych. Stało się dla mnie jasne, jak Kościół znalazł się obecnie – w 2023 r. – w jednym najpoważniejszych kryzysów w całej swej historii. Jest to kryzys wewnętrzny, który obejmuje wszystkie sfery jego życia: nauczanie, liturgię, duszpasterstwo i rządy. Jest to głęboki kryzys wiary.
Każdy, kto zagłębi się w historię oraz życie FSSPX, łatwo dostrzeże przyczyny i źródła tego kryzysu, bowiem Bractwo św. Piusa X jest w pewnym sensie dzieckiem tego kryzysu wiary. Jest nim w tym sensie, że powołując do życia ten instytut jego założyciel pragnął stawić czoła kryzysowi i wspomóc Kościół. Kierował się przede wszystkim troską o wiarę Kościoła oraz o zdezorientowanych i opuszczonych wiernych. Po II Soborze Watykańskim wielu katolików stało się niczym owce bez pasterza. Motywami działania arcybiskupa były przede wszystkim troska o zbawienie dusz oraz zachowanie czystości wiary. Albowiem wiara jest drogą do zbawienia – nie wolno jej wypaczać. To właśnie z tej perspektywy należy patrzeć na Bractwo i jego założyciela oraz ich oceniać. To właśnie w tym sensie papież Franciszek powiedział mi: oni [FSSPX] nie są schizmatykami.
Przyczyna kryzysu
Przejdźmy teraz do pytania: co jest przyczyną tego poważnego kryzysu w Kościele? Jak już wskazałem, tą przyczyną jest ewolucja życia Kościoła, która rozpoczęła się 60, 70 lat temu. Okres ten pokrywa się w znacznym stopniu z moim własnym życiem. Musimy być jednak szczerzy: początki kryzysu sięgają czasów sprzed II Soboru Watykańskiego. Natomiast sobór oraz lata po jego zakończeniu stały się punktem wyjścia do oficjalnych – często dyskretnych, niemniej skutecznych – ataków na dotychczasowe Magisterium oraz praktykę wiary Kościoła. Były to ataki na tradycyjną wiarę. Inicjatorami tych ataków byli biskupi oraz teologowie, którzy nie chcieli pogodzić się z potępieniem modernizmu. Nie chcieli oni również zaakceptować odgrodzenia Kościoła od pewnych trendów życia społecznego. Konsekwencją tego było, często trudno dostrzegalne, odchodzenie od Tradycji, od autentycznego nauczania Kościoła, zarówno w dokumentach soboru, jak i późniejszych decyzjach i deklaracjach Magisterium. Taka jest właśnie głębsza przyczyna kryzysu Kościoła. Jest to również powodem, dla którego założyciel FSSPX, abp Lefebvre, nie mógł stosować się bez zastrzeżeń do zaleceń oraz doktrynalnych decyzji soboru oraz późniejszych oficjalnych deklaracji władz duchownych. Jego postawa była całkowicie uzasadniona i zgodna z wiarą Kościoła. Należało uważniej wsłuchać się w jego argumenty. Kroki podjęte przeciwko niemu były poważną niesprawiedliwością, bowiem można łatwo wykazać, że przywódcy Kościoła porzucili Tradycję. Nie była to jedynie subiektywna, emocjonalna ocena arcybiskupa!
Stosunek arcybiskupa do soboru został jasno wyrażony podczas jego spotkania z papieżem Janem Pawłem II w dniu 18 listopada 1978 r. Także ta postawa była całkowicie słuszna. W swoim liście arcybiskup pisał: „Co do soboru, powiedziałem [papieżowi], że byłbym gotów podpisać następującą deklarację: akceptuję dokumenty soboru interpretowane w świetle Tradycji. Uznał to za całkowicie satysfakcjonujące i zupełnie normalne”.
Całkowicie poprawny był również stosunek arcybiskupa do Stolicy Apostolskiej i wikariusza Chrystusa. Mówił on na przykład: „Nie ulega wątpliwości, że papież jest przesiąknięty zasadami liberalnymi. […] Choć ten fakt zakazuje nam naśladować go, gdy działa lub mówi w zgodzie z tymi błędami, jednak nie może popychać nas do okazywania mu braku poważania czy lekceważenia go. Wynika to z szacunku należnego Stolicy Piotrowej, na której zasiada. Musimy modlić się za niego, aby głosił jedynie prawdę i aby działał wyłącznie w celu szerzenia królowania naszego Pana”.
Novus ordo Missae
FSSPX jest w pewnym sensie dzieckiem kryzysu w Kościele. Mówiłem już o tym. Kryzys Kościoła jest konsekwencją częściowego odstępstwa od przekazanej wiary, Tradycji i praktyki. Zerwanie z Tradycją jest odczuwane najboleśniej w nowym rycie ofiary Mszy św. Czy ta zmiana była krokiem uprawnionym? Czy taka była intencja soboru?
Co do Mszy św., konstytucja Sacrosanctum Concilium mówi: „Zbawiciel nasz podczas Ostatniej Wieczerzy, tej nocy, kiedy został wydany, ustanowił Eucharystyczną Ofiarą Ciała i Krwi swojej, aby w niej na całe wieki, aż do swego przyjścia, utrwalić Ofiarę Krzyża i tak umiłowanej Oblubienicy Kościołowi powierzyć pamiątkę swej Męki i Zmartwychwstania: sakrament miłosierdzia, znak jedności, węzeł miłości, ucztę paschalną, w której pożywamy Chrystusa, w której dusza napełnia się łaską i otrzymuje zadatek przyszłej chwały”2SC 47.. Z drugiej strony ta konstytucja przestrzega przed nowinkami: „Wreszcie nowości należy wprowadzać tylko wtedy, gdy tego wymaga prawdziwe i niewątpliwe dobro Kościoła, z zastrzeżeniem jednak, aby nowe formy wyrastały niejako organicznie z form już istniejących”3SC 23.. Pomimo tego mamy obecnie do czynienia z bardzo poważnie zmienionym rytem oraz równie poważnie zmienioną teologią Mszy.
Jak już mówiłem, zerwanie z tradycyjną doktryną eucharystyczną stało się widoczne w 1969 r. wraz z ogłoszeniem konstytucji apostolskiej Missale Romanum i wprowadzeniem novus ordo Missae. Tego samego roku, po przeanalizowaniu nowego obrzędu Mszy, grupa ekspertów doszła do następującego wniosku: „Jest rzeczą oczywistą, że novus ordo nie chce już reprezentować wiary Soboru Trydenckiego. Jednak z tą właśnie wiarą katolickie sumienie związane jest na zawsze. Promulgowanie novus ordo stawia zatem prawdziwych katolików wobec tragicznej konieczności wyboru”. Ci eksperci nie zostali jednak potraktowani poważnie. Uważano, że wspomniany wyżej problem rozwiąże poprawka w Ogólnym wprowadzeniu do Mszału Rzymskiego. W rzeczywistości samo ordo pozostało w swojej pierwotnej postaci, tj. nie wyrażało już wiary Soboru Trydenckiego.
Lata później fakt ten znalazł potwierdzenie w adhortacji Desiderio desideravi (2002). Trzeba celowo zamykać oczy, żeby nie dostrzec – pomimo niektórych katolicko brzmiących terminów, pobożnych komentarzy i interpretacji celebracji – zasadniczo protestanckiej koncepcji Mszy. Dokument papieski powołuje się na sobór, więc pozuje na interpretację konstytucji soborowej. Porównanie ze sobą obu tych dokumentów prowadzi jednak do odmiennych wniosków.
Autentyczna liturgia rzymska
Aż do II Soboru Watykańskiego liturgia Kościoła zasadniczo była autentyczną liturgią rzymską. Jest to fakt historyczny. Nie można temu zaprzeczyć, można to jedynie zignorować. Ta tradycyjna liturgia jest niekiedy nazywana Mszą trydencką, co nie jest całkowicie poprawne. Papież Pius V nie wprowadził nowego rytu „trydenckiego”. W bulli Quo primum z 14 lipca 1570 r. napisał on, między innymi, odnośnie do celebracji Mszy św.: „Podobnie nakazujemy i oznajmiamy, iż nikt nie może być nakłaniany bądź zmuszany do zmieniania tego Mszału; a niniejsza Konstytucja nigdy nie może być unieważniona lub zmieniona, ale na zawsze pozostanie ważna […]”. Żaden z jego następców nie może lekceważyć takiej klauzuli. Nie wolno mu tego zrobić zarówno z powodu starożytności tekstu liturgicznego, jak i samego przedmiotu. Ta klauzula nie dotyczy bowiem podlegającej zmianie dyscypliny, ale depozytu wiary, niejako prawdy wiary w formie modlitwy. Tradycyjną liturgię rzymską należy utożsamiać z wyznaniem wiary. Jej istoty nie wolno zmieniać. Nie można zatem jej zakazać. Papież Pius V nie stworzył niczego nowego, a jedynie potwierdził prawomocność praktykowania wiary w tej formie liturgii. Potwierdził ortodoksję tej wiary. Takiego dobra nigdy nie można pozbawiać wiernych. To, co robi się po II Soborze Watykańskim, z wyraźną intencją wyrugowania tradycyjnego rytu Mszy, jest niesprawiedliwością, nadużyciem władzy.
Środki nacisku
Dla ewolucji życia Kościoła po II Soborze Watykańskim – a więc dla kryzysu – kluczowe znacznie miały dwie idee: posłuszeństwo i żywe Magisterium. Te idee można połączyć w jednym zdaniu: żywemu Magisterium należy okazywać bezwarunkowe posłuszeństwo.
Do katastrofalnej w skutkach ewolucji życia Kościoła w ostatnich latach w znacznym stopniu przyczyniła się pewna interpretacja tych dwóch terminów. Terminy te były bowiem wykorzystywane jako środki nacisku, mające wymusić akceptację nowinek. Dawniej wierni nie mieli właściwego pojęcia o granicach posłuszeństwa. Zbyt mało mówiono im o znaczeniu Magisterium i Tradycji. Często posłuszeństwo kojarzyło się z bezwarunkową, niemal niewolniczą uległością; było rozumiane jako „trupie posłuszeństwo”4Określenie pochodzące z Konstytucji Towarzystwa Jezusowego św. Ignacego Loyoli.. W konsekwencji ataków na Kościół oraz nieprecyzyjnej koncepcji władzy papieskiej, zwłaszcza od XVIII i XIX wieku znane było jedynie bezwzględne, bezapelacyjne posłuszeństwo. I posłuszeństwo to było zaszczepiane wiernym. Tak więc zaakceptowali oni bez sprzeciwu to, co im przedstawiano jako konieczne dla odnowy Kościoła. W tej sytuacji abp Lefebvre powiedział podczas audiencji u Pawła VI 1 września 1976 r.: „Chciałbym paść na kolana i zaakceptować wszystko, jednak nie mogę postąpić wbrew własnemu sumieniu”. W tamtym czasie taka postawa była dla wielu wiernych czymś nie do pomyślenia. Nie mieli odwagi zachowywać się tak wobec władzy kościelnej. Zbyt mało uczono na temat odwoływania się do sumienia. Jednak przebieg tej audiencji bardzo dobrze pokazuje, jak wykorzystywano władzę wówczas – i jak wykorzystuje się ją dziś! Nigdy nie można zapobiec całkowicie nadużywaniu władzy (terroryzowaniu wiernych). Każdy katolik musi o tym zawsze pamiętać.
Drugi termin – „żywe Magisterium” – często był i wciąż jest nadużywany w celu narzucania nowych doktryn, które nie są zakorzenione w Tradycji. Jednak władza papieska, podobnie jak każda władza duchowna, pozostaje związana regułą wiary. W tym sensie władza Kościoła nie określa, w co należy wierzyć. Przejmuje ona depozyt wiary, strzeże go, chroni i wyjaśnia. To właśnie oznacza żywe Magisterium. Magisterium nie może arbitralnie zmieniać wiary i zobowiązywać wiernych do akceptacji tych zmian. To właśnie tradycyjna reguła wiary stanowi kryterium konieczne dla właściwej oceny postawy i dzieła abp. Lefebvre’a. Czynił on jedynie to, co jest obowiązkiem biskupa, a w istocie wszystkich katolików: analizował nauczanie i działania władzy Kościoła w świetle reguły wiary.
Brak pietas
Codex iuris canonici (CIC) nie jest podręcznikiem dogmatyki ani etyki. Stanowi jednak ochronę dla doktryny, dla życia wiary. Jego nadrzędnym celem jest zbawienie dusz. W kan. 23 CIC z 1917 r. – kodeksie prawa kanonicznego, który obowiązywał w czasie II Soboru Watykańskiego – czytamy: „W razie wątpliwości nie domniemywa się, że ustawę poprzednią odwołano, lecz ustawy późniejsze należy odnieść do poprzednich i z nimi pogodzić, o ile to możliwe”5Tekst polski za: ks. Franciszek Bączkowicz, Prawo kanoniczne. Podręcznik dla duchowieństwa, Kraków 1923, t. 1.. Zasada ta pozostała również w kan. 21 nowego kodeksu z 1983 r.
Jeśli taka zasada obowiązuje w ludzkiej jurysprudencji, w stanowionym prawie kościelnym, tym bardziej musi obowiązywać w głoszeniu doktryny oraz regulacji życia liturgicznego – w ochronie prawa Bożego, bowiem od tego zależy zbawienie dusz. Wszystkie nowinki i zmiany, jakie pojawiły się w Kościele od czasu II Soboru Watykańskiego, muszą być oceniane w świetle tej właśnie zasady. Na ile są one zgodne z nauczaniem minionych wieków? Również w tej sferze jest konieczne praktykowanie pietas – czci i szacunku dla ojców Kościoła, dla jego przeszłości, dla odziedziczonej doktryny i praktyki. W sprawach wiary nie ma wyboru. Późniejsze musi pozostawać w zgodzie z wcześniejszym. Wyznanie wiary musi być zgodne z Ewangelią oraz innymi źródłami Objawienia. Decyzje soborowe muszą być zgodne z wyznaniem wiary. Dekrety soborowe muszą być zgodne z wiążącymi dekretami soborów wcześniejszych. To przede wszystkim cnoty pietas zabrakło w czasie soboru oraz w latach późniejszych. Jak wówczas traktowano wiarę Kościoła, świątynie i ich wyposażenie, pobłogosławione paramenty, ludzi przywiązanych do Tradycji, kapłanów, którzy z powodów sumienia chcieli pozostać wierni tradycyjnej liturgii! Ta wina ciąży na Kościele do dzisiaj!
Jakże aroganccy stali się teologowie w swoim nauczaniu oraz w złudzeniu, że powracają do Kościoła wczesnochrześcijańskiego! Hasłem przewodnim było: „Teraz w Kościele wszystko zmierza ku lepszemu. Jesteśmy pokoleniem, które przyniesie zmianę na lepsze”. Taki właśnie klimat panował w szerokich kręgach [kościelnych], klimat prowadzący do patrzenia na przeszłość z pogardą, drwiną i samozadowoleniem; klimat, w którym nie lękano się traktować bez należytego szacunku nawet tego, co święte i nietykalne. Od czasu pontyfikatu Pawła VI wielokrotnie byliśmy świadkami poważnych i pozbawionych szacunku ingerencji w doktrynę i dyscyplinę Kościoła. Najpoważniejszą z nich była prawdopodobnie ingerencja w liturgię Mszy św. Z największą świętością naszej wiary obchodzono się bez pietas, bez respektu. Jednak Kościół zawsze zachowywał i przekazywał święte teksty i instrukcje liturgiczne z największą starannością. Wszelkie dodatki oraz zmiany wprowadzał niechętnie oraz z wielkim szacunkiem. Zasada sformułowana przez I Sobór Watykański odnośnie do zakresu władzy papieża, ale która stosuje się do każdego urzędu w Kościele, dotyczy zwłaszcza najświętszej ofiary Mszy: „Albowiem następcom Piotra Duch Święty został obiecany nie w tym celu, by na podstawie Jego objawienia podawali nową naukę, lecz aby przy Jego pomocy święcie zachowywali i wiernie wyjaśniali objawienie otrzymane przez Apostołów, tzn. depozyt wiary”6Konstytucja dogmatyczna o Kościele Chrystusowym Pastor aeternus (1870), tekst polski za: Breviarium fidei. Wybór doktrynalnych wypowiedzi Kościoła, Poznań 2007.. Po wszystkim, co się wydarzyło, można by zadać sobie pytanie: czy ten sposób postępowania zasługuje na zaufanie? Czy kierowano się przy tym cnotą pietas?
Przezwyciężenie kryzysu
Dziś, w roku 2023 – chciałbym do tego powrócić – Kościół znajduje się w jednym z najpoważniejszych kryzysów w swojej historii. Jest to kryzys wewnątrz Kościoła i dotyka wszystkich aspektów jego życia: nauczania, liturgii, duszpasterstwa i rządów. Jest to poważny kryzys wiary. Taka właśnie była nasza konkluzja.
Trzeba więc postawić pytanie: jak można przezwyciężyć ten kryzys? Powiedzmy to wprost: jest tylko jedna droga – powrót do tych wartości i wierzeń, które się porzuciło, zlekceważyło czy też bezprawnie odrzuciło. Chodzi o dokonanie bilansu ewolucji z ostatnich 70 lat i jej skorygowanie. Kościół potrzebuje odnowy swojej głowy oraz członków. W szczególności potrzebuje odnowy hierarchii, odnowy episkopatu – oraz pilnego powrotu do życia sakramentalnego i liturgicznego. Życie sakramentalne i kapłaństwo – hierarchia – są ze sobą ściśle związane.
Kryzys, który – jak sądzono – osiągnął apogeum w latach 90. XX wieku, w ostatniej dekadzie przybrał rozmiary wprost niewyobrażalne. Pewną nadzieję przyniósł rok 2007, kiedy to zostało ogłoszone motu proprio Summorum Pontificum. Dziś jednak wiemy, że płomyk tej nadziei był bardzo wątły. Szybko został stłumiony, a kryzys stał się poważniejszy niż kiedykolwiek wcześniej.
W tym miejscu musimy powiedzieć parę słów wyjaśnienia na temat motu proprio Summorum Pontificum, czy też raczej jego uchylenia – ponieważ ten papieski dokument miał dla mnie wielkie znaczenie w rozmowach z FSSPX. Wieloletni towarzysz papieża Benedykta XVI, abp Jerzy Gänswein, powiedział: „16 lipca 2021 r. Benedykt XVI znalazł w «L’Osservatore Romano» informację o ogłoszeniu [adhortacji apostolskiej] Traditionis custodes – dotyczącej posługiwania się tradycyjną liturgią rzymską. […] Traditionis custodes przynosi wyraźną zmianę kierunku. Jest to błąd, ponieważ zagraża pojednaniu, które rozpoczęło się 14 lat wcześniej. Błędem było zakazanie odprawiania Mszy w tradycyjnym rycie w kościołach parafialnych, ponieważ zawsze jest niebezpieczne stawianie jakiejś grupy wiernych w kącie, dawanie im odczuć, że są prześladowani i że za wszelką cenę muszą ratować własną tożsamość przed «wrogiem»”. Oczywiście nie chodzi jedynie o pojednanie, niemniej ta uwaga jest interesująca.
Wielka rana
Także tytuł tego nagrania został zaczerpnięty ze słów abp. Gänsweina dotyczących Benedykta XVI. Ma on związek z wypowiedzią niedawno zmarłego papieża na temat wspomnianego przed chwilą motu proprio Summorum Pontificum. Wielkie znaczenie miało wówczas dla niego [Benedykta] zabliźnienie wielkiej rany, która stopniowo powstawała [w Kościele] – czy to w sposób celowy, czy też niezamierzony. Abp Gänswein pisze: „Jak wynika z jego pism, teolog Ratzinger był pierwotnie przychylny reformie liturgicznej […]. Jednak obserwując rozwój wydarzeń dostrzegł różnicę pomiędzy intencją soboru a tym, co z liturgią zrobiło Consilium. Stała się ona polem bitwy przeciwstawnych obozów, z których jeden postrzegał liturgię łacińską jako bastion, którego należy bronić, zaś drugi jako [wrogą] fortecę, którą należy zrównać z ziemią”.
Dialog z Bractwem św. Piusa X również ma uleczyć wielką ranę – czy też raczej pomóc w jej zabliźnieniu. Ponieważ rana pozostaje otwarta, wciąż krwawi. Kościół cierpi z powodu tej rany bardziej niż kiedykolwiek. Powiększa się ona coraz bardziej. Staje się ropiejącym wrzodem, który powoduje gorączkę całego ciała. W tym kontekście trzeba bardzo poważnie traktować słowa Desiderio desideravi o liturgii oraz jej związku z jednością Kościoła: „Dlatego napisałem Traditionis custodes, aby Kościół mógł wznieść w różnorodności języków jedną i identyczną modlitwę, zdolną wyrazić jego jedność. O tę jedność, jak już pisałem, mi chodzi, aby była przywrócona w całym Kościele rytu rzymskiego”7Tekst polski za: https://episkopat.pl/wp-content/uploads/2022/11/List_desiderio-desideravi.pdf. Rodzi się jednak pytanie, czy jedność może zostać przywrócona w ten sposób – poprzez prześladowanie autentycznej liturgii? Jest to po prostu bezprawne, ponieważ ta liturgia należy – na mocy Tradycji – do skarbu wiary Kościoła, a więc w jej przypadku mamy do czynienia z prawem boskim.
Prześladowanie w Kościele
Swoimi słowami Benedykt XVI odniósł się do faktu, który dotyczy dziś niestety całego Kościoła i którego nie można pominąć w opisie aktualnej rzeczywistości: do prześladowania w Kościele. Podobnie jak św. Bazyli Wielki (†379) skarżył się w czasach arianizmu, podobnie i my dzisiaj musimy wyznać: „Osaczyło nas prześladowanie, bracia czcigodni, prześladowanie ze wszystkich najsroższe. Wypędza się bowiem pasterzy, aby rozproszyć owczarnię. A już to najdotkliwsze, że prześladowani znoszą wprawdzie te cierpienia w świadomości swego męczeństwa, ale ludność nie czci tych bojowników na równi z męczennikami, bo prześladowcy przypisują sobie miano chrześcijan. Jedno teraz tylko jest przestępstwo, które ściga się surowo, mianowicie ścisłe przestrzeganie tego, co przekazali nam ojcowie. Za to właśnie ludzi świątobliwych wypędza się z ich stron ojczystych i osadza na pustkowiach. Nawet włos siwy u tych niegodziwych sędziów czci żadnej nie budzi, ani nie budzi jej życie ewangeliczne prowadzone od młodości aż po wiek starczy. […] Piszemy o tych przejściach naszych do was, obeznanych z nimi, bo nie ma już przecież zakątka zamieszkałej ziemi, który by nie znał naszych niedoli”8Tekst polski za: św. Bazyli Wielki, Listy, PAX, Warszawa 1972, s. 299–300.. Tak pisał św. Bazyli. Te słowa ojca i doktora Kościoła możemy niemal bez zmian odnieść do obecnej sytuacji. Prześladowania tradycyjnej liturgii, które rozpoczęły się niedawno od Traditionis custodes, Desiderio desideravi oraz towarzyszących im dokumentów to nic innego jak polowanie na wiernych, którzy mają powody, aby widzieć w tej liturgii prawdziwy i autentyczny kult Kościoła rzymskiego. Bezczelnie lekceważy się fakt, że mają oni prawo do sakramentów w formie, która była przekazywana przez wieki. Jest to taka sama zuchwałość jak ta, która tryumfowała po soborze i która spowodowała w tym okresie tak wiele cierpień.
Pytanie do papieża Franciszka
Chciałbym zapytać papieża… Tak, o co chciałbym zapytać papieża, gdyby udzielił mi audiencji? Chciałbym zapytać go, dlaczego odbiera dzieciom chleb? Dlaczego pozwala im głodować? Albowiem mają one prawo do tego pokarmu – podkreślam, mają do niego prawo. Jest to pokarm, którzy spożywali ich ojcowie i który przekazali nam. Nie był to ich przepis. Nie ułożyli go sami – samowolnie, że tak powiem. Przyjęli go od tych, którzy wiernie go przekazali. Dlaczego papież zabiera ten pokarm i pozwala swoim dzieciom głodować? Dlaczego chce zmusić je do czegoś, co jest im obce? Chrystus Pan powiedział: „Kto zaś z was jeśli prosi ojca o chleb, czy da mu kamień; albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża?”9Łk 11, 11.. Nie chodzi nawet o to, że papież coś daje, ale że zabiera coś swym dzieciom, coś fundamentalnego: Najświętszą Ofiarę ich ojców.
Kiedy abp Lefebvre w 1976 r. został przyjęty na audiencji przez Pawła VI, zwrócił się do niego z następującą prośbą: „Czy nie byłoby możliwe wyznaczenie w kościołach kaplicy, gdzie ludzie mogliby modlić się jak przez soborem? Dziś wszystkim się na wszystko pozwala: dlaczego również nam nie miano by na coś pozwolić?”. Prośba ta nie była jakimś osobliwym kaprysem – i nie jest nim również dziś. Chodzi o wiarę. Chodzi o nadrzędne dobro naszej wiary. Tak naprawdę chodzi o pokarm, o chleb pozwalający przeżyć. Stąd właśnie pytam raz jeszcze: dlaczego papież zabiera chleb dzieciom? Dlaczego je głodzi, dlaczego pozwala im zginąć?
Sprawiedliwość i wdzięczność
Wróćmy jednak do 9 stycznia 2015 r., do listu z Rzymu nakazującego rozpoczęcie rozmów z przedstawicielami FSSPX. Pomimo różnych przeciwności zadanie to wypełniłem – i wciąż je wypełniam. Chciałbym więc zakończyć prośbą kierowaną do władz Kościoła.
Proszę o sprawiedliwość dla Bractwa św. Piusa X. Czuję się do tego zobligowany po zbadaniu jego sprawy. Byłoby wskazane, aby Kościół wystosował do tej wspólnoty, podobnie jak to miało miejsce w innych przypadkach, przeprosiny. Czyniono to nawet w przypadku urojonych grobów10Zapewne jest to aluzja do przeprosin, jakie Franciszek złożył 25 lipca 2022 r. podczas wizyty w Kanadzie, gdzie kajał się za „grzechy Kościoła” mające polegać na tym, że w XIX w. 150 tys. dzieci należących do tubylczej ludności kraju zostało rzekomo przymusowo umieszczonych w prowadzonych przez różne organizacje religijne (nie tylko katolickie) szkołach z internatem, w których stosowano „przymusową asymilację”; ponadto odkryto tysiące grobów dzieci zmarłych rzekomo z powodu zaniedbań lub celowych działań duchownych. Ten oficjalny przekaz jest podważany przez niezależnych badaczy, wskazujących na fakt, że to Indianie chcieli, aby ich dzieci mogły się kształcić, brak jest dowodów na celowe „tortury”, a masowe pochówki wynikały ze zwiększonej śmiertelności na skutek epidemii; ponadto w wielu wypadkach „nowo odkryte” cmentarze były od dawna znane, a w innych miejscach nie przeprowadzono nawet ekshumacji, zadowalając się badaniami przy pomocy georadaru.. Tu nie chodzi o żadne urojenia, ale o żywych ludzi, o dusze, które mają prawo do duszpasterskiej troski, jaką Kościół otaczał je przed soborem. Nie chodzi o przywilej czy też indult, chodzi o prawo.
Z drugiej strony byłoby stosowne, żeby władze Kościoła, wraz z tymi przeprosinami, wyraziły Bractwu wdzięczność za jego pracę, a także uznały to dogłębnie katolickie dzieło bez żadnych zastrzeżeń.
Źródła
Przypisy
- 1Dekret znoszący ekskomunikę dotyczył tylko czterech biskupów, ponieważ abp Lefebvre już wówczas nie żył – wszystkie przypisy red. WTK.
- 2SC 47.
- 3SC 23.
- 4Określenie pochodzące z Konstytucji Towarzystwa Jezusowego św. Ignacego Loyoli.
- 5Tekst polski za: ks. Franciszek Bączkowicz, Prawo kanoniczne. Podręcznik dla duchowieństwa, Kraków 1923, t. 1.
- 6Konstytucja dogmatyczna o Kościele Chrystusowym Pastor aeternus (1870), tekst polski za: Breviarium fidei. Wybór doktrynalnych wypowiedzi Kościoła, Poznań 2007.
- 7Tekst polski za: https://episkopat.pl/wp-content/uploads/2022/11/List_desiderio-desideravi.pdf
- 8Tekst polski za: św. Bazyli Wielki, Listy, PAX, Warszawa 1972, s. 299–300.
- 9Łk 11, 11.
- 10Zapewne jest to aluzja do przeprosin, jakie Franciszek złożył 25 lipca 2022 r. podczas wizyty w Kanadzie, gdzie kajał się za „grzechy Kościoła” mające polegać na tym, że w XIX w. 150 tys. dzieci należących do tubylczej ludności kraju zostało rzekomo przymusowo umieszczonych w prowadzonych przez różne organizacje religijne (nie tylko katolickie) szkołach z internatem, w których stosowano „przymusową asymilację”; ponadto odkryto tysiące grobów dzieci zmarłych rzekomo z powodu zaniedbań lub celowych działań duchownych. Ten oficjalny przekaz jest podważany przez niezależnych badaczy, wskazujących na fakt, że to Indianie chcieli, aby ich dzieci mogły się kształcić, brak jest dowodów na celowe „tortury”, a masowe pochówki wynikały ze zwiększonej śmiertelności na skutek epidemii; ponadto w wielu wypadkach „nowo odkryte” cmentarze były od dawna znane, a w innych miejscach nie przeprowadzono nawet ekshumacji, zadowalając się badaniami przy pomocy georadaru.