Tegoroczny obóz wędrowny dla chłopców trwał od 16 do 22 sierpnia; przez tych siedem dni ponad trzydziestu uczestników, prowadzonych przez ks. Łukasza Szydłowskiego FSSPX oraz świeckiego przewodnika, przeszło cały Beskid Żywiecki, po drodze zdobywając dwa, a właściwie trzy szczyty: Pilsko (po stronie polskiej i słowackiej) oraz Babią Górę. W drodze towarzyszyli im br. Maksymilian FSSPX oraz dwóch kleryków z bawarskiego Zaiztkofen.
Każdy dzień wyglądał bardzo podobnie: rano pobudka, następnie Msza św., śniadanie – i wymarsz; wieczorem odmawialiśmy różaniec i słuchaliśmy wykładów ks. Szydłowskiego na temat cnót. Nocowaliśmy w schroniskach, a tylko raz na polu namiotowym. Przez pierwsze cztery dni popołudniami padało: pierwszego dnia tylko lekko kropiło, ale przez następne trzy dni lało jak z cebra; na szczęście później pogoda się poprawiła, co zdecydowanie polepszyło nam humor, bo jednak o wiele łatwiej jest iść w upale niż podczas deszczu, kiedy człowiek jest cały przemoczony. Trudy wędrówki wynagradzały nam jednak przepiękne widoki, zarówno po polskiej, jak i słowackiej stronie (szlaki, którymi szliśmy, prowadziły po obu stronach granicy; niektórzy z nas przekraczali ją po raz pierwszy w życiu).
Te kilka dni wędrówek wystarczyło chłopakom, żeby porozmawiać z dawno niewidzianymi przyjaciółmi oraz nawiązać nowe znajomości (w tym roku na obozie pojawiło się wiele nowych twarzy), wreszcie ćwiczyć się w cnocie męstwa. Jak powiedział ks. Szydłowski, wędrówka po górach przedstawia obraz naszego życia duchowego; czasem trzeba mocno zaciskać zęby, żeby wytrwać i osiągnąć cel: raz będzie to kolejny szczyt, innym razem – zdobycie jakiejś cnoty.
Mam nadzieję, że w przyszłym roku obóz będzie tak samo udany.