W ostatnim tygodniu sierpnia prawie 40 dziewcząt – pod opieką ks. Łukasza Szydłowskiego FSSPX, br. Maksymiliana FSSPX i przewodnika górskiego – wyruszyło na wędrówkę po Pieninach i Beskidzie Sądeckim. Niosąc w plecakach cały swój dobytek, podziwiały malownicze krajobrazy polskich i słowackich gór. Codzienna Msza św., wykłady na tematy apologetyczne oraz wspólny różaniec dopełniały obraz każdego dnia obozu.
W Szczawnicy w dniu przyjazdu miałyśmy okazję lepiej się poznać, rozmawiając i rozgrywając kilka gier sportowych. Następnego dnia rano wyruszyłyśmy na Sokolicę. Pod wieczór odbyło się ważenie plecaków, aby mieć pewność, że każda z nas bez problemu udźwignie swój bagaż i że nie nosi ze sobą zbędnych rzeczy.
Nazajutrz pojechałyśmy autokarem do Czerwonego Klasztoru na Słowacji, gdzie zwiedziłyśmy ten zabytkowy kompleks klasztorny, poznając jego historię i słuchając opowieści o kamedułach, którzy niegdyś tam żyli. Tego dnia zdobyłyśmy też Wysoki Wierch, wznoszący się na wysokość 898 m n.p.m.
Następny dzień wędrówki od samego rana zapowiadał się obiecująco. Wyruszając z Jaworek, miałyśmy przed sobą wyprawę do Bacówki na Obidzy, ale po drodze część grupy zdecydowała się wspiąć na szczyt Radziejówki. Noc spędziłyśmy w namiotach, a kolejnego dnia zdobyłyśmy Eliaszówkę, żeby następnie zejść do Piwnicznej-Zdroju i wsiąść w pociąg do Rytra. Stamtąd czekała nas niemała wspinaczka do schroniska na Cyrli. Wymagające podejście nie wystraszyło żadnej z nas.
Następne dwa dni wędrowania miały być już łatwiejsze. Najpierw weszłyśmy na Diabli Kamień, skąd rozpościerał się niesamowity widok na piękny górski krajobraz. Nocowałyśmy w schronisku na Hali Łabowskiej, gdzie bardzo się nam spodobało, gdyż… było tam pianino. Zaraz po obiedzie dziewczęta usiadły do niego i grały aż do samego wieczora, z przerwą na różaniec, Mszę św. (po której cztery z nas przyjęły szkaplerz), wykład i zabawy integracyjne. Wieczorem udało się nam namówić przewodnika do śpiewu przy akompaniamencie gitary. Niektóre z nas śpiewały, inne tylko słuchały, ale wszystkie świetnie się bawiłyśmy.
Ostatni dzień wędrówki był najkrótszy. Przeszłyśmy do schroniska na Jaworzynie Krynickiej, po drodze zdobywając szczyt Runek. W schronisku serwowano pyszną szarlotkę, której chyba każda z nas spróbowała. Z tego miejsca można było podziwiać piękne, niezapomniane widoki.
Nazajutrz rano zjechałyśmy gondolą do Krynicy-Zdroju, gdzie zakończyłyśmy tegoroczny obóz. Mamy nadzieję, że wszystkie dziewczęta będą mile wspominać ten tydzień, a następnego lata będą powrócą, żeby przeżyć kolejne przygody w towarzystwie przyjaciółek z całej Polski.