
Tegoroczna pielgrzymka do Kalwarii Zebrzydowskiej, podobnie jak ta sprzed dwóch lat, została zorganizowana w październiku, a dokładnie – w sobotę 11 października, w święto Macierzyństwa Najświętszej Maryi Panny, dzień po obchodzonym w Polsce święcie Dziękczynienia za zwycięstwo chocimskie i zaledwie kilka dni po święcie Matki Bożej Różańcowej, sławiącym Ją jako prawdziwą zwyciężczynię spod Lepanto. O iluż powodach do okazania Maryi wdzięczności przypominają nam te daty i jakże zachęcają do ufnego zawierzenia Jej wszystkich potrzeb Kościoła!
Na początku ogłoszonego przez Rzym Roku Jubileuszowego przełożony generalny Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X, ks. Dawid Pagliarani FSSPX, w liście adresowanym do wiernych i dobroczyńców Bractwa zachęcał wszystkich, aby starali się o „pobudzenie i wspomaganie jak najliczniejszych powołań kapłańskich i zakonnych”. Z intencją czyniącą zadość jego prośbom pielgrzymi udali się do Kalwarii, żeby swoje gorące błagania złożyć tam u stóp Najświętszej Maryi Panny.
Ponad 60 pątników zgromadziło się na placu Rajskim przed bazyliką Matki Bożej Anielskiej. Grupę tworzyli przede wszystkim wierni związani z libertowską kaplicą Bractwa, ale pojawiło się też parę osób z kaplicy tarnowskiej. Przybyli reprezentowali wszystkie pokolenia: było wśród nich kilkanaścioro dzieci w wieku od roku do 13 lat (najmłodsze z nich musiały więc pielgrzymować na rękach rodziców), były osoby młode, w wieku średnim i starsze.
Około godziny 9:00 pielgrzymi, pod przewodnictwem ks. Jarosława Miłkowskiego, udali się na krużganki przy murach kaplicy Matki Bożej Bolesnej, gdzie znajduje się pierwsza stacja dróżek maryjnych, aby potem, z różańcami w dłoniach, ruszyć dalej.
Podczas ostatnich kalwaryjskich pielgrzymek Pan Bóg błogosławił pątnikom, obdarzając ich słoneczną pogodą; tym razem pobłogosławił im zsyłając na nich deszcz, aby – cierpliwie go znosząc – do wyrzeczeń związanych z pielgrzymowaniem mogli dołączyć jeszcze tę jedną małą ofiarę. Deszczowa mgła przesłoniła okoliczne wzgórza, chroniąc pielgrzymów przed rozproszeniami związanymi z podziwianiem pięknych widoków, a przyglądanie się spadającym kroplom deszczu przypominało słowa Maryi o duszach grzeszników, które na ich podobieństwo spadają w czeluście piekieł i o naglącej potrzebie wymodlenia, dla ich ratowania, świętych kapłanów.
Teksty do rozważań stacyjnych ks. Jarosław Miłkowski znalazł w dziełku zatytułowanym Drogi kalwaryjskie, czyli książka do nabożeństwa służąca do użytku pobożnych Kalwarię Zebrzydowską zwiedzających autorstwa o. Stefana Podworskiego, niegdysiejszego kustosza kalwaryjskiego klasztoru. Z jego kart – nie słowem, ale przez własny przykład – Maryja udzielała pielgrzymom nauk, tak różnych od współczesnych światowych mód, ucząc ich, jak mają cierpieć, święcie umierać i pragnąć nieba.
Do zrozumienia sensu cierpienia prowadziły pielgrzymów stacje boleści Najświętszej Maryi Panny.
Człowiek światowy widzi w cierpieniu jedynie przekleństwo, unika go, na ile to tylko możliwe, i wszelkimi sposobami próbuje uśmierzyć najmniejszy nawet ból. Maryja na 10 stacjach swoich boleści uczyła pielgrzymów, aby wszystkie zsyłane na nich cierpienia przyjmowali w duchu pokuty i zadośćuczynienia za popełnione grzechy, łącząc je z zasługami męki Chrystusa, bo tylko wtedy one same będą mogły zyskać wartość zasługującą i stać się środkiem zbawienia.
Przy kaplicy Wieczernika pątnicy zakończyli pielgrzymowanie stacjami Boleści Najświętszej Maryi Panny i udali się w kierunku znajdującego się nieopodal Domku Matki Bożej. Do tej kaplicy, będącej pierwszym obiektem stacyjnym cyklu Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny, przylega rozległa łąka, na której została odprawiona Msza św.
Wkrótce na miejsce wybrane do celebracji Najświętszej Ofiary dotarli z Libertowa ks. Hubert Kuszpa FSSPX, ks. Witold Pobiedziński FSSPX oraz ks. Håkan Lindström FSSPX, szwedzki kapłan goszczący właśnie w libertowskim przeoracie. Dwaj pierwsi ustawili przywieziony ołtarz polowy i osłonili go zakupionym na tę okazję namiotem; trzeci odprawił Mszę św. Wierni słuchali jej klęcząc w deszczu, który nasilał się z każdą minutą. I kto wie, może przez dawane w ten sposób świadectwo swojej wytrwałej pobożności zdecydowali o zbawieniu jakiejś biednej, obserwującej ich duszy?
Gdy po zakończeniu Mszy św. kapłani „rozmontowywali” ołtarz, wierni mieli czas, żeby się posilić i napić czegoś ciepłego. Po odjeździe kapłanów wrócili na pielgrzymkowy szlak i kontynuowali rozpoczęte nabożeństwo dróżkowe.
Ku akceptacji śmierci szli stacjami Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny.
Człowiek światowy czuje do śmierci odrazę, boi się jej, nie chce umierać i patrzeć na śmierć innych. Na stacjach Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny pielgrzymi uczyli się od Maryi oswajać ze śmiercią i przygotowywać do niej przez stopniowe, codzienne odrywanie się od ziemskich przywiązań. Maryja pokazała im, że najlepszą szkołą dobrej śmierci jest dobre życie.
Do nieba pielgrzymi zdążali stacjami Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.
Człowiekowi światowemu bardzo trudno jest oderwać wzrok od ziemi; nie patrzy w niebo, nie pragnie go, bo całą swoją nadzieję ulokował w dobrach doczesnych. Na stacjach Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny pątnicy uczyli się od Maryi „skarbić sobie skarby w niebie”, żeby już tu na ziemi żyć tym, w czym pełny udział będą mogli mieć dopiero po śmierci.
Ponieważ na dwóch pierwszych cyklach stacyjnych pielgrzymi zdążyli odmówić wszystkie części różańca, na ostatnim odcinku trasy kalwaryjskich dróżek śpiewali pieśni maryjne – początkowo nie wychodziło to najlepiej, ale z czasem pojedyncze, nie zawsze silne i czyste głosy zaczęły się łączyć w zgodny chór.
Oddając śpiewem cześć Maryi, uczestnicy pielgrzymki wrócili na plac Rajski, z którego rano wyruszyli. Na schodach przed bazyliką ustawili się do tradycyjnego, pamiątkowego zdjęcia. I jeżeli nawet znalazło się na nim mniej osób, niż można się było spodziewać, jeżeli prognozy pogody odstraszyły wielu potencjalnych pielgrzymów, to prawie wszyscy, którzy tę pielgrzymkę rozpoczęli, dotrwali do końca i nikt w drodze nie narzekał.
Pielgrzymka zakończyła się w kaplicy Matki Bożej Kalwaryjskiej, gdzie pątnicy odśpiewali antyfonę Salve Regina i otrzymali kapłańskie błogosławieństwo.






